Jeszcze miesiąc temu premier Donald Tusk mówił, że wniosek Ryszarda Kalisza (SLD) o Trybunał Stanu dla byłych członków rządu PiS to "kampania wyborcza". Teraz jednak marszałek Sejmu - Grzegorz Schetyna - zapowiada, że być może PO będzie musiała "poważnie zająć się tym wnioskiem". Zanim jednak do tego dojdzie, dokumenty zebrane przez polityka Lewicy będą skrupulatnie studiowane.
Ryszard Kalisz chce postawić przed Trybunał Stanu Jarosława Kaczyńskiego, który był premierem w czasie, kiedy funkcjonariusze ABW weszli do domu posłanki SLD, i ówczesnego ministra sprawiedliwości - Zbigniewa Ziobrę.
Daleka droga do Trybunału
- Z tego co słyszymy, te wnioski są dobrze udokumentowane i jeśli będzie większość komisji "za", to PO będzie musiała bardzo poważnie zająć się tym wnioskiem i nie wykluczam głosowania za nim - zapowiedział marszałek Sejmu.
Żeby wnioski Ryszarda Kalisza, o postawienie przed Trybunałem prezesa PiS i jego ministra, zostały przyjęte, potrzebne są głosy Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Okazuje się, że Lewica może liczyć na wsparcie PO, bo większość posłów nie ukrywa, że jest gotowa wniosek poprzeć. A to oznaczałoby, że pierwszy raz w historii przed Trybunałem stanie były premier.
Procedura jednak jest niezwykle trudna. Najpierw komisja śledcza musi rozpatrzyć 130 poprawek i przyjąć ostateczny raport. Później 115 posłów poprzeć musi wstępny wniosek do marszałka, a ten skierować go do sejmowej Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej. A to scenariusz niemożliwy do spełnienia bez wspomnianej pomocy posłów Platformy.
- To jest test dla Platformy na jej rzetelność, na stosunek do IV RP i PiS - ocenia szef SLD - Grzegorz Napieralski. Wiadomo jednak, że sukcesem Ryszarda Kalisza będzie samo wszczęcie skomplikowanej procedury. Jeżeli posłowie skierują do marszałka wstępny wniosek w tej sprawie, zbada ją Trybunał Stanu już w następnej kadencji.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/ fot. PAP