W środę zarząd Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych zdecyduje, czy dojdzie do strajku jego członkiń. Po spotkaniu z minister zdrowia Ewą Kopacz działaczki czekają na pisemne potwierdzenie przedstawionych rozwiązań w sprawie pielęgniarek strajkujących od prawie dwóch tygodni w czterech szpitalach na Podbeskidziu. Grożą, że jeśli z władzami się nie dogadają, to może dojść do strajku ogólnopolskiego.
Ministerstwo Zdrowia w przedstawionym we wtorek wieczorem komunikacie podało, że podczas spotkania pielęgniarki zostały zaproszone do konsultacji pakietu ustaw, "jakie w najbliższych dniach przedstawi Ministerstwo Zdrowia, m.in. Ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych". Ponadto wymieniono się informacjami i omawiano sytuację w podbeskidzkich szpitalach. "W dwóch z nich jest blisko porozumienia protestujących pielęgniarek z dyrektorami szpitali. W pozostałych dwóch szpitalach rozmowy i negocjacje trwają" - poinformowało MZ. "Uczestnicy spotkania wyrazili gotowość do dalszych rozmów i współpracy" - czytamy w komunikacie resortu.
Strajk ogólnopolski?
- Minister zaproponowała pewne rozwiązania. Czekamy aż przedstawi je na piśmie. Jutro zarząd związku podejmie decyzję odnośnie dalszych działań - powiedziała po spotkaniu przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Dorota Gardias. Dodała, że obecnie nie jest w stanie powiedzieć czy zarząd związku podejmie decyzję o strajku ogólnopolskim.
Walczą o Podbeskidzie
Protestujące domagają się interwencji resortu w sprawie pielęgniarek z Podbeskidzia. Gardias mówiła wcześniej, że w przypadku braku reakcji resortu zdrowia, w środę zarząd związku ma podjąć decyzję o ogólnopolskim proteście. Protest trwa obecnie w czterech szpitalach: w dwóch w Bielsku-Białej, w Żywcu i Międzybrodziu. Śląski OZZPiP przekształcił się w komitet strajkowy. To wyraz poparcia dla pielęgniarek protestujących od prawie dwóch tygodni w szpitalach na Podbeskidziu. Udział w proteście bierze kilkaset pielęgniarek, część z nich prowadzi protest głodowy. Przedstawiciele zarządu woj. śląskiego zaznaczali, że płace w placówkach objętych protestem nie odbiegają od płac w innych szpitalach należących do samorządu. Decyzję o rozpoczęciu akcji uznali za zaskakującą. Władze regionu uważają, że protest pielęgniarek narusza przepisy ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Pielęgniarki odpowiadają, że mają opinię prawną o legalności strajku.
"MZ nie jest pracodawcą"
Wiceminister zdrowia Jakub Szulc mówił wcześniej we wtorek, że resort nie jest pracodawcą i nie ma wpływu na warunki, jakie dyrektorzy szpitali uzgadniają z personelem medycznym. - Właściwe byłoby przystąpienie do rozmów. Jest wola porozumienia ze strony dyrekcji. Chcielibyśmy, aby konflikt został zażegnany jak najszybciej, ale do tego potrzebna jest wola obu stron. Na bieżąco monitorujemy sytuację - powiedział dziennikarzom Szulc.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Andrzej Grygiel