- Wolę areszt od noclegowni, bo jest czyściej i dają jeść - mówi Krzysztof, bezdomny z Warszawy. Ubiegłej zimy większość stołecznych bezdomnych omijała noclegownie, a te i tak nie radziły sobie z oblężeniem. W tym roku nie będzie lepiej. Pieniędzy jest mniej, zamykane są specjalistyczne placówki, a kontrola epidemiologów odbędzie się dopiero po wyborach. - Teraz wszyscy pracujemy przy dopalaczach - tłumaczą. Ministerstwo zrzuca odpowiedzialność za bezdomnych na samorządy.
Od października do marca z powodu wyziębienia zmarło 298 osób. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej sporządziło raport o bezdomności w Polsce, z którego wynika, że 25,5 proc. przypadków zamarznięć (do 10 stycznia) było udziałem bezdomnych.
"Zdarzało się, że ludzie umierali przed progiem własnych domostw nie będąc w stanie wejść do nich z powodu utraty świadomości w upojeniu alkoholowym" - czytamy w raporcie.
W Polsce, bez dachu nad głową żyje 192 414 osób. W Warszawie jest ich 8850 - szacuje redakcja periodyku dla bezdomnych "Homo Mizerus".
MPiPS przeprowadziło własne obliczenia: w nocy z 26 na 27 stycznia 2010 roku z noclegu skorzystało prawie 21 tys. osób bezdomnych.
- Ludzi żyjących na ulicy jest nieporównywalnie więcej - komentuje Konrad Kalinowski, wydawca "Homo Mizerusa", który od lat pracuje z ludźmi bezdomnymi. - Znakomita większość nie korzysta z noclegowni i schronisk, gdzie warunkiem przyjęcia jest trzeźwość - dodaje.
Gdzie śpi pozostałe 170 tys. bezdomnych?
- Jestem Janek. Mam 40 lat. Zanim trafiłem na ulicę byłem księdzem - przedstawia się mężczyzna, którego spotkałem w jadalni brata Alberta.
Janek do noclegowni nie pójdzie bo nie lubi jak trzęsą mu się ręce. A nie trzęsą się jak wypije. - Na setkę wódki za 6 zł albo piwo za 1,5 zł zawsze mogę wyżebrać - opowiada.
Do niedawna bezdomni z Warszawy mogli spać na Dworcu Centralnym. Ale zaczął się remont. - Teraz rozproszyli się po mieście - opowiada Konrad Kalinowski.
Koczują na innych dworcach, w tzw. ogrzewalniach, na terenie elektrociepłowni, włamują się do domków w ogródkach działkowych. - Wybieram taki domek gdzie jest jakaś koza na węgiel albo drewno. W śmietniku zawsze znajdę kawałek deski albo krzesło - opowiada Janek. - Otulam się kocem, aplikuję setkę wódki i modlę się, żeby się obudzić. Bo wiary nie straciłem - dodaje.
Czasem zdarzy się nalot policji albo straży miejskiej, czasem ktoś zaprószy ogień i trzeba uciekać.
Zdarzało się, że ludzie umierali przed progiem własnych domostw nie będąc w stanie wejść do nich z powodu utraty świadomości w upojeniu alkoholowym Raport MPiPS
- Policjanci patrolują miejsca, w których często przebywają bezdomni. Sprawdzają dworce, tereny przydworcowe, kanały ciepłownicze, ogródki działkowe. W tych działaniach Policja współpracuje z samorządami, ośrodkami pomocy społecznej, organizacjami pozarządowymi, Strażą Miejską, Strażą Ochrony Kolei i Strażą Pożarną - tłumaczy Grażyna Puchalska z Komendy Głównej Policji.
Przyznaje jednak, że policja nie prowadzi statystyk dotyczących przestępstw z udziałem bezdomnych.
"Wolę areszt"
Krzysztof ma 47 lat. Jeszcze pięć lat temu był górnikiem. Jeszcze dwa lata temu sypiał w noclegowniach, ale w końcu wybrał ulicę. - Tam bez waty w nosie nie wejdziesz, tak śmierdzi. Dodatkowo pełno narkomanów, a ja boję się śmiertelnych wirusów. Choroby grzybicze, wszy, świerzb, to łapiesz na bank - tłumaczy Krzysztof. I dodaje: - W noclegowni nawet nie ma gdzie się porządnie umyć. Na Skaryszewskiej była łazienka, to ktoś wyrwał kran i baterię od prysznica.
- Dewastacje są niestety na porządku dziennym - przyznaje Olga Radziwon z Monaru. - A problem braku higieny jest trudny do przezwyciężenia - dodaje.
Nie pomaga odwszawianie przy pomocy środków chemicznych, obligatoryjne golenie głowy i owłosienia w miejscach intymnych.
- Z noclegowni nie korzystają także bezdomni, którzy mają konflikt z prawem. Coś ukradli albo wdali się w bójkę. Zdarza się, że straż miejska i policja kontrolują noclegownie albo ustawiają patrole w ich okolicach - opowiada Konrad Kalinowski.
- Ja już wolę areszt od noclegowni. W areszcie jest schludniej. Częściej wymieniają pościel i dają jeść - mówi Krzysztof. - Państwo nie dba o bezdomnych. Wszyscy jesteśmy wrzuceni do jednego wora narkomanów i chorych psychicznie - dodaje.
"Wszyscy zajmujemy się dopalaczami"
Problem noclegów dla bezdomnych jest wciąż nierozwiązany. A mrozy przyjdą za kilka dni.
Tam bez waty w nosie nie wejdziesz, tak śmierdzi. Dodatkowo pełno narkomanów a ja boję się śmiertelnych wirusów. Choroby grzybicze, wszy, świerzb, to łapiesz na bank. W noclegowni nawet nie ma gdzie się porządnie umyć. Na Skaryszewskiej była łazienka, to ktoś wyrwał kran i baterię od prysznica. Krzysztof, bezdomny z Warszawy
- W ubiegłym roku spotkanie organizacji z przedstawicielami Ratusza ws. zimowych noclegów dla bezdomnych odbyło się dopiero w połowie listopada, to jest dużo za późno - mówi Konrad Kalinowski.
Do tego czasu umarło z wyziębienia 19 osób. - 10 w październiku i 9 w listopadzie - potwierdza Grażyna Puchalska z KGP. A Kalinowski dodaje: - Jestem na bieżąco z tematyką bezdomnych ale nie słyszałem, żeby w tym roku takie spotkanie było zaplanowane.
- Rok temu to organizacje pozarządowe wyszły z inicjatywą i tylko dlatego odbyło się spotkanie - mówi Olga Radziwon.
Ubiegłoroczna kontrola Wojewódzkiej Stacji Sanitarno – Epidemiologicznej uwzględniała 48 ośrodków. - Inspekcja potwierdziła, że większość schronisk jest gotowa do przyjęcia bezdomnych, to jest posiada wystarczające zapasy pościeli, bielizny i środków czystości. W porównaniu z rokiem 2008, w siedmiu ośrodkach odnotowano poprawę warunków - informuje Marta Różak z Biura Prasowego Wojewody Mazowieckiego.
- W tym roku jeszcze nie było kontroli - przyznaje Dariusz Rudaś, Państwowy Inspektor Sanitarny. - I przypuszczam, że nie będzie do czasu wyborów samorządowych. Teraz wszyscy zajmujemy się dopalaczami - dodaje.
Ministerstwo nie dysponuje zbiorczymi danymi finansowania placówek dla bezdomnych, bo finansowanie ich leży w gestii samorządów Małgorzata Harasimiuk z biura prasowego MPiPS
Nie mogliśmy dać więcej
W kasach organizacji pozarządowych brakuje pieniędzy na dodatkowe łóżka. Tymczasem Ratusz i Mazowiecki Urząd Wojewódzki nie planują dodatkowego finansowania noclegowni w okresie zimowym.
Co gorsze, o ponad połowę skurczyły się dotacje Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego.
- W 2010 roku przeznaczyliśmy 670 tys. zł na dotowanie 44 placówek - informuje Ivetta Biały, rzecznik prasowy Wojewody Mazowieckiego.
W 2009 MUW przeznaczył 1,65 mln zł na 122 placówki. Dlaczego jest milion złotych mniej, bo - jak mówi Biały - urząd ma mniejszy budżet.
Finansujemy program wspierający powrót osób bezdomnych do społeczności, organizujemy bezpłatne linie dla bezdomnych Harasimiuk na pytanie: Co Ministerstwo robi dla bezdomnych?
- W latach 2004-2009 podpisaliśmy 29 umów pięcioletnich (na 2004-2009) na kwotę 6,384 mln zł. To jest 36 programów w 32 placówkach prowadzonych przez 18 organizacji pozarządowych - informuje Piotr Zygadło z Biura Polityki Społecznej UM. - Teraz obowiązuje 38 umów trzyletnich (2009-2012) na kwotę łącznie 7,819 mln zł. To jest 38 programów w 32 placówkach prowadzonych przez 20 organizacji pozarządowych dodaje.
Pieniędzy jest teoretycznie więcej, ale jeśli uwzględnić stopę inflacji i zwiększające się z roku na rok zapotrzebowanie na schroniska, to znów okaże się, że noclegownie będą ledwo wiązać koniec z końcem, a w okresie zimowym, bezdomni będą przyjmowani "na dostawkę".
W Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej problematyką bezdomnych zajmuje się tylko jedna osoba. - Ministerstwo nie dysponuje zbiorczymi danymi finansowania placówek dla bezdomnych, bo finansowanie ich leży w gestii samorządów - mówi Małgorzata Harasimiuk z biura prasowego MPiPS.
A co Ministerstwo robi dla bezdomnych? - pytam.
- Finansujemy program wspierający powrót osób bezdomnych do społeczności, organizujemy bezpłatne linie dla bezdomnych - odpowiada Harasimiuk.
Pozbyć się chorego
- Są jeszcze inne problemy schronisk - zauważa Radziwon. Właśnie likwidowane jest specjalistyczne schronisko przy ul. Burakowskiej w Warszawie. Trafiali tam bezdomni, którzy w ciężkim stanie wyszli ze szpitala.
- Praktyka jest taka, że po udzieleniu pierwszej pomocy karetka podjeżdża pod noclegownię i zrzuca na nas odpowiedzialność - mówi Radziwon.
W Warszawie działa jeszcze specjalistyczne schronisko Caritasu. Dysponuje 50 łóżkami. - A w Warszawie potrzeba 120 - dodaje Radziwon.
- Co roku tylko w Warszawie, kilkudziesięciu bezdomnych traci kończyny w wyniku przemarznięcia - informuje Kalinowski.
Pomaga 100 organizacji
W Polsce bezdomnym pomaga około stu organizacji. Są wśród nich takie jak Caritas Polska, Polski Czerwony Krzyż, Monar, Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta, Polski Komitet Pomocy Społecznej, a także wiele mniejszych, jak Pomocna Dłoń czy Ludzie Ludziom.
Jak podaje MPiPS, na terenie kraju działa 625 placówek noclegowych. Najwięcej bezdomnych koncentruje się w Krakowie, Gdańsku, Poznaniu, Wrocławiu, Warszawie i Łodzi.
Bezdomność dotyka najczęściej samotnych mężczyzn w średnim wieku. Przeciętnie polski bezdomny pozostaje bez dachu nad głową przez około 6 lat. Co czwarty jako przyczynę swego położenia wskazuje alkohol. Blisko połowa mówi o nieporozumieniach rodzinnych. 25 procent podaje inne przyczyny: najczęściej wymeldowanie na mocy decyzji administracyjnej.
W 2002 roku przeprowadzono spis bezdomnych. Zarejestrowano wówczas 5,7 tys. zamieszkanych pomieszczeń nie będących mieszkaniami oraz 11,5 tys. zamieszkujących w nich osób.
Liczba osób zamieszkujących w warunkach substandardowych została ustalona na 6,48 mln osób.
Źródło: tvn24.pl