Choć do 4 czerwca pozostały ledwie ponad trzy tygodnie, to obchodom rocznicy daleko do zapięcia na ostatni guzik. Trudno nawet powiedzieć czy zapięty został choćby pierwszy, bo wśród organizatorów panuje chaos. Na tyle duży, że trudno nawet stwierdzić, kto jest organizatorem obchodów.
Kandydatów mamy wielu. Zacznijmy od najczęściej wskazywanego. Europejskie Centrum Solidarności, które wskazuje i poseł Sławomir Nitras, i rzecznik rządu Paweł Graś, i prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.
My? Nie
Tych wskazań nie rozumie jednak szef Centrum, ojciec Maciej Zięba. - Nie mamy żadnej mocy decyzyjnej, spełniamy rolę koncepcyjno-wykonawczą. Głównym organizatorem jest komitet powołany przez prezesa Rady Ministrów. Rzecznik tejże Rady tłumaczy: - Ten komitet wskazał właśnie Europejskie Centrum Solidarności - twierdzi Paweł Graś. Szkoda, że o. Maciej Zięba tego zauważył.
Kolejnym kandydatem na organizatora jest "Solidarność". Związek zamierza zorganizować na Placu Solidarności mszę świętą, a po niej wiec. A właściwie, to mszę organizuje metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź, odprawić ma ją z kolei prymas Polski kard. Józef Glemp. I ma być o 12:30.
Co z Placem?
Czy jednak nie zostanie przeniesiona na inną godzinę - nie wiadomo. - Możliwe, że będzie musiała zacząć się godzinę wcześniej, bo plac musi być zwolniony do 14:30 - w programie "24 godziny" poinformował prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. On potwierdza, że głównym organizatorem jest ECS. Twierdzi nawet, że plan obchodów "przygotowywany od sześciu miesięcy" był już gotowy "co do minuty", ale posypał się przez stoczniowców. Ich manifestacja w Warszawie i zapowiadana w Gdańsku miała zmusić Donalda Tuska do podjęcia decyzji o przeniesieniu szczytu przywódców państw Grupy Wyszechradzkiej do Krakowa. - Wszystko było gotowe, a teraz te uroczystości się nie odbędą - powiedział prezydent Adamowicz.
Ta deklaracja zastanawia w świetle uspokajających wypowiedzi Tuska, że w Krakowie odbędzie się tylko spotkanie przywódców, reszta obchodów zostanie w Gdańsku. Ponieważ jednak pogodziliśmy się już z niemożliwością zrozumienia tej całej sytuacji, przejdziemy tylko do dalszego jej opisu.
Wiedzieli czy nie?
Według Adamowicza, premier zmuszony był przenieść spotkanie, bo stoczniowcy już 21 kwietnia wystąpili z wnioskiem o organizację manifestacji 4 czerwca w godz. 8 do 20, a w osiem dni później w Warszawie pokazali jak może ona wyglądać. Sami związkowcy oskarżenia odrzucają i zapewniają, że w rocznicę wyborów będzie spokój. Żeby sytuację dodatkowo uświetnić, do planu obchodów dodali w poniedziałek wspomnianą mszę świętą.
Mieli tak zrobić dlatego, że ponoć nie wiedzieli kto obchody organizuje, wzięli więc sprawy w swoje ręce. Jak się jednak okazało, wiedzieli o tym od kilku dni. - 5 maja zostaliśmy poinformowani, że głównym organizatorem jest ECS - powiedział w "24 godzinach" szef gdańskiego regionu "Solidarności" Krzysztof Dośla. Mimo to, nie rezygnują z zaproszenia "wszystkich, którzy chcieliby uczcić to święto".
Minister wciąż otwarty
Całą sprawę wyjaśnić mógłby minister kultury Bogdan Zdrojewski, który nadzoruje organizację tej imprezy z ramienia rządu. Zamiast coś rozjaśnić, szef resortu zapowiada jednak: - Jestem otwarty na wpisanie każdej propozycji, która nie będzie kolidowała z przedsięwzięciami wcześniej zaplanowanymi. Ale które są zaplanowane, skoro na oficjalnej stronie obchodów wśród nich wciąż bryluje gdański szczyt Grupy Wyszechradzkiej...
"Totalna kompromitacja"
Za taki stan rzeczy suchej nitki na rządzie nie pozostawia posłanka Prawa i Sprawiedliwości Elżbieta Jakubiak. - Jestem zażenowana. Jest mi wstyd. Mam poczucie jakiejś totalnej kompromitacji rządu - atakowała Jakubiak w "24 godzinach". - Jesteśmy na miesiąc przed obchodami i nic nie wiadomo. Tego nie da się skomentować - zaznaczyła Jakubiak.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24