Funkcjonariusze CBA uchylali się od zatrzymania Tomasza Lipca, byłego ministra sportu podejrzanego o korupcję - donosi "Newsweek". - To perfidne kłamstwa - mówi tvn24.pl Tomasz Frątczak, dyrektor gabinetu szefa CBA
CBA: ohydni propagandziści z "Newsweeka" Tomasz Frątczak, dyrektor gabinetu szafa CBA,o tekście tygodnika określa krótko: – Tekst "Newsweeka" to są perfidne kłamstwa i bezpodstawne ataki na biuro. Osoby, które napisały ten artykuł nie są godne miana dziennikarzy, lecz ohydnych propagandzistów - mówi w rozmowie z tvn24.pl. Dodaje, że w poniedziałek CBA podejmie decyzje co do dalszych działań ws. artykułu.
Jaki zarzuty wysunęli dziennikarze? Jak napisał "Newsweek", prowadzący śledztwo przeciwko Lipcowi prokuratorzy zlecili zatrzymanie go na wtorek 23 października. Tak się jednak nie stało, więc, według dziennikarzy, prokuratorzy, którzy rozpracowywali korupcję w warszawskim Centralnym Ośrodku Sportu zażądali wyjaśnień od Biura.
- Doszło do ostrej wymiany zdań, w trakcie której funkcjonariusze CBA wprost stwierdzili, że nie wykonają polecenia - zdradzili dziennikarzom "wtajemniczeni w sprawę warszawscy prokuratorzy".
Dopiero groźba wszczęcia przeciwko CBA postępowania o utrudnianie śledztwa i wystawienie przez prokuratora nakazu zatrzymania Lipca w czwartek 25 października miało złamać opór Biura - ustalił "Newsweek".
Lipiec nie miał być zatrzymany przed wyborami? Awantura o zatrzymanie byłego szefa polskiego sportu to zwieńczenie trwających od wielu tygodni nieformalnych zabiegów, które miały opóźnić zatrzymanie Lipca tak, żeby nie doszło do niego przed wyborami parlamentarnymi - pisze tygodnik. Materiał dowodowy przeciwko byłemu ministrowi miał zostać zebrany już w końcu lipca. A w sierpniu nadzorująca sprawę Prokuratura Apelacyjna domagała się, żeby prowadząca sprawę prokuratura okręgowa przedstawiła zarzuty Lipcowi najdalej we wrześniu.
Jednak Lipiec dalej przebywał na wolności, a ze śledztwem - jak pisze "Newsweek" - "zaczęły się dziać dziwne rzeczy". Z ustaleń tygodnika wynika, że za opóźnianie zatrzymania Lipca odpowiedzialne jest CBA i szefowa warszawskiej Prokuratury Okręgowej Elżbieta Janicka. Ta zaprzeczyła, że blokowała postępowanie.
Były minister aresztowany pod zarzutem korupcji Lipiec został w czwartek rano zatrzymany przez CBA na zlecenie prokuratury, która postawiła mu zarzuty w związku z działalnością Centralnego Ośrodka Sportu (COS). Zarzucono mu m.in. "popełnienie przestępstwa polegającego na przyjęciu korzyści majątkowej w związku z pełnieniem funkcji publicznej". Grozi za to do 10 lat więzienia.
Po trwających dwa dni przesłuchaniach, podczas których Lipiec nie przyznał się do zarzutów, prokuratura w piątek wystąpiła o jego aresztowanie. Według rzeczniczki prokuratury Katarzyny Szeskiej, sprawa Lipca ma związek z prowadzonym od czerwca 2007 r. "wielowątkowym i dynamicznym" śledztwem dotyczącym korupcji w COS. Zatrzymano w nim już 16 osób, którym zarzucono przestępstwa korupcyjne, poświadczanie nieprawdy, nadużycie władzy i "ustawianie przetargów".
Prokuratura nie ujawnia, jaka jest wartość łapówek w całej sprawie. Według naszych informacji, Lipiec miał wziąć dużo ponad 100 tys. zł.
36-letni Lipiec, były lekkoatleta, reprezentant Polski i olimpijczyk w chodzie sportowym, został powołany do rządu przez premiera Kazimierza Marcinkiewicza w październiku 2005 r. 9 lipca tego roku złożył dymisję, przyjętą przez premiera Jarosława Kaczyńskiego. Od 2003 r. do powołania na ministra Lipiec pełnił funkcję dyrektora stołecznego Ośrodka Sportu i Rekreacji.
Źródło: newsweek.pl, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24