Zarzut wyłudzenia od rodziny porwanego Krzysztofa Olewnika 160 tysięcy złotych w zamian za rzekomą pomoc w jego uwolnieniu usłyszał Grzegorz Korytkowski, były szef SLD z Sierpca. Grozi mu za to osiem lat więzienia. Korytowski nie przyznaje się do winy. - Nie było takiej sytuacji. Wręcz przestrzegałem przed dawaniem różnym ludziom pieniędzy - zapewnia.
Prokuratorzy z Gdańska, którzy zajmują się sprawą porwanego i zamordowanego Krzysztofa Olewnika, zarzucają Grzegorzowi Korytowskiemu, że wykorzystał sytuację, w jakiej znalazła się rodzina uprowadzonego i fałszywie sugerował, że potrafi pomóc w ustaleniu miejsca pobytu oraz uwolnieniu syna przedsiębiorcy.
Droga pomoc?
Według śledczych, pomoc Korytowskiego miała kosztować. Miał on, wspólnie z Eugeniuszem D. ps. "Gienek", wyłudzić od rodziny porwanego 160 tys. zł, próbować wyłudzić 15 tys. dolarów oraz próbować sprzeniewierzył 10 tys. zł.
Jak zaznaczył Zbigniew Niemczyk z Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku, prokuratorzy będą teraz wyjaśniać, co się stało z wyłudzonymi pieniędzmi.
- Aby to ustalić, planujemy m.in. konfrontacje pomiędzy różnymi osobami - zaznaczył. Na postawienie zarzutów Korytowskiemu pozwoliły m.in. zeznania "Gienka", który latem 2009 roku przyznał, że b. szef SLD z Sierpca, posługując się jego osobą, wyłudzał pieniądze od Olewnika. - Oprócz zeznań D. mieliśmy także inne dowody, w tym stenogramy rozmów, jakie przeprowadził K. - zaznaczył Niemczyk.
"Przyjacielska pomoc"
Były lokalny lider SLD nie przyznał się do winy, ale złożył wyjaśnienia.
W poniedziałek dziennikarzom tłumaczył, że o pomoc ws. porwanego "był błagany" przez jego ojca, ale nigdy "nie było sytuacji, żeby żądał od niego pieniędzy". - Wręcz przestrzegałem przed dawaniem ich różnym ludziom. Nigdy żadnych pieniędzy Włodzimierz Olewnik mi nie proponował. To była przyjacielska pomoc - zapewniał.
Sąd zdecydował o zastosowaniu wobec Korytowskiego środka zapobiegawczego w postaci poręczenia majątkowego w wysokości 20 tysięcy złotych. Grozi mu do ośmiu lat więzienia. Były polityk zgodził się na upublicznianie wizerunku i nazwiska.
Nazwisko Korytowskiego już wcześniej pojawiło się w jednym z postępowań prowadzonych w związku z porwaniem Krzysztofa Olewnika. W maju 2005 r. przeszukano jego mieszkanie, gdzie znaleziono naboje do broni gazowej i myśliwskiej. Postawiono mu zarzut nielegalnego posiadania amunicji.
Tajemnica porwania i śmierci
Do porwania 27-letniego Krzysztofa Olewnika doszło w nocy z 26 na 27 października 2001 r. Wkrótce potem sprawcy zażądali okupu. Kilkadziesiąt razy kontaktowali się z rodziną uprowadzonego.
W lipcu 2003 roku okup w wysokości 300 tys. euro przekazano porywaczom. Porwany nie został jednak uwolniony. Jak się później okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy, został zamordowany.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24