Nie wystarczy tylko wysłać zaproszenie do Waszyngtonu i czekać, aż na uroczystościach zjawią się ważne osobistości - mówił Tadeusz Iwiński z SLD, odnosząc się do tego, że na uroczystościach 1 września na Westerplatte zabraknie "pierwszego garnituru" polityków USA. Z kolei Jan Ołdakowski z PiS komentował, że to dlatego, iż obchody 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej zostały urządzone "pod kątem kanclerza Niemiec i premiera Rosji".
Kto przyjedzie z USA 1 września? Pojawia się wiele nazwisk m.in. Williama Perry'ego, sekretarza obrony z czasów Billa Clintona, kongresmenki Marcy Kaptur.
- W Europie dla Amerykanów liczą się dziś Niemcy, Wielka Brytania, Francja, Włochy i Turcja - oświadczył Tadeusz Iwiński. Dzieje się tak dlatego, jego zdaniem, że "nie znajdujemy skutecznych metod, by nasza pozycja w oczach Amerykanów rosła".
Według Iwińskiego, odpowiedzialność za taki stan rzeczy ponoszą zarówno władze Polski, jak i "podzielona Polonia", która "nie działa tak skutecznie jak grupa etniczna włoska i żydowska".
"Nie wystarczy tylko wysłać zaproszenie"
- Polonia przez szereg lat bardziej była przychylna administracji republikańskiej niż demokratycznej i być może nie jest to dostatecznym argumentem, by pozycję Polski preferować - mówił Iwiński. I dodał: Wielka miłość z prawicą republikańską z kilku ostatnich lat być może również wpływa na pozycję nurtu demokratycznego.
Poseł "pouczył" też polskie władze, że "nie wystarczy tylko wysłać zaproszenie do Waszyngtonu" i czekać, aż na uroczystościach zjawią się ważne osobistości. - To jest tak, jakby ktoś wysyłał zaproszenie na własne wesele i nie wykonywał żadnych sprawdzających telefonów - obrazował poseł.
PiS: Zapomniano o USA
O tym, że organizatorzy uroczystości nie zrobili wszystkiego, co w ich mocy, by pojawił się jakiś "ważny" przedstawiciel USA na Westerplatte mówił wcześniej Jan Ołdakowski z PiS. - Nikt nie próbował zaprosić wysokiego urzędnika amerykańskiego. Jeżeli rządowi polskiemu zależałoby, to wysoki przedstawiciel rządu USA byłby na tej uroczystości obecny - ocenił Ołdakowski.
Jego zdaniem, o USA po prostu zapomniano. - A gdyby w zaproszenie ważnego przedstawiciela administracji USA włożono część pracy włożonej w przyjazd premiera Putina to efekt byłby inny - mówił. poseł PiS jest też przekonany, że uroczystość urządzono głównie pod kątem kanclerza Niemiec i premiera Rosji.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24