Ważny dzień, pełna mobilizacja, wielu bohaterów, choć jeden najważniejszy. Bronisław Komorowski do Sejmu wszedł jako prezydent-elekt. Po czterech słowach - "Tak mi dopomóż Bóg" - stał się innym obywatelem, prezydentem RP. Potem były kwiaty, gratulacje i uśmiechy, zdjęcia i kamery. Czy coś się wymknęło spod kontroli?
Przy organizacji wydarzeń w tym jednym z najważniejszych nie tylko dla Bronisława Komorowskiego, ale i dla obywateli Polski dniu pracował sztab ludzi.
Po złożeniu przysięgi prezydenckiej Bronisław Komorowski wyszedł z Sejmu już w asyście ochroniarzy. - Jesteśmy przygotowani. Cała grupa ochronna pana prezydenta, łącznie z szefem ochrony. Rano mieliśmy odprawę, wszystko przygotowane i do boju - z entuzjazmem zapewniał szef biura ochrony rządu gen. Marian Janicki.
Kamery i błysk fleszy
Podobnie jak ochroniarze, każdy krok nowej głowy państwa śledziło kilkudziesięciu dziennikarzy i fotoreporterów.
Od lat pracuje z nimi pani Antonina Leżajska z kancelarii sejmu. - Jest tyle ile trzeba, nie za dużo nie za mało, da się pracować - zapewnia.
Prezydent Komorowski na uroczystość do Sejmu przybył z małżonką i całą rodziną. Podczas posiedzenia obserwowany był przez wielu, uwieczniany - nie tylko przez dziennikarzy. Zdjęcia robili mu co bardziej zainteresowani posłowie.
Marszałek "stuka laską"
Choć mogłoby się wydawać, że całe przedsięwzięcie zaplanowane było od A do Z, pewien moment wymknął się spod kontroli.
Wygłoszone przy okazji odczytania protokołu z zaprzysiężenia przez prowadzącą uroczystość sekretarz Beatę Bublewicz słowa o marszałku "stukającym laską marszałkowską" rozbawiły całą salę.
- Jest tam kilka sformułowań archaicznych, no i te didaskalia, które musiałam odczytać też mogą budzić rozbawienie - przyznaje Bublewicz.
Klaskali nawet posłowie PiS
Podczas całej uroczystości dało się zauważyć entuzjazm i zadowolenie po zaprzysiężeniu prezydenta. I brawa, których zabrakło jedynie w ławach Prawa i Sprawiedliwości.
Choć nawet tam zdarzały się wyjątki. - Klaskałam. Ja szanuję demokrację i choć walczyłam na rzecz konkurenta, to cieszę się, że mogłam tu być - zapewniała Joanna Kluzik Rostkowska.
Najgłośniej klaskała mama świeżo zaprzysiężonego prezydenta, Jadwiga. Zdążyła tylko powiedzieć, że orędzie jej się podobało, zanim pobiegła dalej - uczestniczyć w bardziej uroczystych i oficjalnych punktach dnia - mszy świętej i przekazaniu insygniów prezydenckich.
Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24