Na podstawie sekcji zwłok strażnika, który wcześniej w areszcie pilnował oprawcy Olewnika, biegły ocenił, że przyczyną jego śmierci było powieszenie. - Zdaniem biegłego nie uczestniczyły w tym osoby trzecie - poinformował szef elbląskiej prokuratury Zbigniew Więckiewicz. Od rana na miejscu zdarzenia pracuje specjalny zespół, który ma zbadać okoliczności śmierci Mariusza K. Raport w tej sprawie poznamy już w poniedziałek.
W śledztwie dokonano już oględzin miejsca zdarzenia i rzeczy osobistych zabezpieczonych przy powieszonym. - Wśród nich była m.in. legitymacja poświadczająca, że zmarły był funkcjonariuszem olsztyńskiego aresztu - przyznał prokurator Więckiewicz.
Dodał także, że śledczy przesłuchali już osobę, która znalazła strażnika oraz jego najbliższych. - Z przesłuchań tych wynika, że powieszony mężczyzna miał problemy natury rodzinnej, a zwłaszcza finansowej - powiedział szef elbląskiej prokuratury. Zadeklarował jednocześnie, że śledczy zrobią wszystko, "by porządnie i dokładnie wyjaśnić tę sprawę".
Przesłuchania w areszcie
Obecnie przesłuchiwani są funkcjonariusze służby więziennej w Olsztynie, którzy mogą przekazać istotne informacje w sprawie Mariusza K. - Dotychczas przesłuchano ich około 20 - poinformował podczas specjalnej konferencji wiceminister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. - W olsztyńskim areszcie zabezpieczono też dokumenty, które mogą być istotne z tego punktu widzenia - dodał.
Zapewnił jednocześnie, że rodzina zmarłego funkcjonariusza została objęta opieką psychologiczną, dostała też wsparcie finansowe.
O samobójstwie strażnika prokuratura wie z mediów
Mimo, że strażnik powiesił się w nocy z 12 na 13 lipca, Prokuratura Okręgowa w Elblągu prowadzenie śledztwa w tej sprawie przejęła dopiero w piątek. - Ministerstwo się ze mną w tej sprawie nie kontaktowało, ja przeczytałem o samobójstwie w lokalnej gazecie i stąd moja decyzja - przyznał prokurator Więckiewicz. Dodał, że również informacje o tym, iż śledztwo osobistym nadzorem objął minister Andrzej Czuma ma "tylko z mediów".
Na "nieprawidłowy przepływ informacji" narzeka też resort sprawiedliwości. Jak mówił na antenie TVN24 wiceminister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski, do ministerstwa informacja, że "to był ten funkcjonariusz" dotarła dopiero w piątek, cztery dni po samobójstwie strażnika.
Wiceminister zapowiedział, że teraz resort będzie wyjaśniać sposób przepływu informacji między Centralnym Zarządem Służby Więziennej a resortem sprawiedliwości, który - zdaniem wiceministra - był nieprawidłowy.
W poniedziałek raport ws. śmierci strażnika
Kwiatkowski poinformował, że od godz. 7 rano pracuje specjalny zespół, który jeszcze w piątek wieczorem wyruszył z Warszawy do Olsztyna. Zespół - na zlecenie Ministerstwa Sprawiedliwości - ma zbadać okoliczności śmierci Mariusza K. Strażnik ten pełnił służbę w czasie, gdy w areszcie powiesił się Wojciech Franiewski - jeden z podejrzanych o udział w sprawie porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. To on jako pierwszy zauważył, że Franiewski popełnił samobójstwo i poinformował o tym swoich przełożonych.
Mariusz K. nadal był czynnym funkcjonariuszem więziennym, ale samobójstwo popełnił poza służbą. - Kontrola wyjechała w trybie natychmiastowym, będzie pracować cały weekend, w poniedziałek znane będą wnioski - powiedział wiceminister Krzysztof Kwiatkowski, szef zespołu ds. samobójstwa strażnika. Dodał, że o wnioskach z kontroli w poniedziałek poinformuje ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumę w specjalnym raporcie. Wcześniej Czuma objął nadzorem śledztwo w sprawie okoliczności samobójczej śmierci strażnika.
Wiceminister dodał, że oprócz grupy kontrolnej dodatkowe postępowanie w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Elblągu.
"To nie ma nic wspólnego ze sprawą Olewnika"
34-letni funkcjonariusz z Aresztu Śledczego w Olsztynie, który nadzorował Franiewskiego tej nocy, której popełnił on samobójstwo, powiesił się w nocy z 12 na 13 lipca na drzewie przy drodze Morąg - Raj. Jak ujawniła rzecznik prasowa Centralnego Zarządu Służby Więziennej Luiza Sałapa, pogłoski mówią o kłopotach rodzinnych i finansowych strażnika.
Sałapa dodała, że nie widzi powodów, by łączyć samobójstwo strażnika ze sprawą Olewnika. - Owszem, ten człowiek pracował na zmianie wtedy, gdy powiesił się Franiewski, ale sprawa Franiewskiego została prawomocnie umorzona 31 lipca 2008 i nikt, ani ten strażnik, ani żaden inny nie usłyszał w tej sprawie zarzutów - podkreśliła. Rzeczniczka dodała, że oba zdarzenia dzieli znaczny czas i na tej podstawie uważa, że nie mają one ze sobą nic wspólnego.
PiS: przypadek czy prawo serii?
Tymczasem Prawo i Sprawiedliwość postuluje, by zbadać śmierć strażnika w kontekście całego śledztwa ws. Olewnika. Zbigniew Wassermann podkreślił, że w całej sprawie jest zbyt wiele "przypadków" i zagadkowych działań prokuratury i policji.
- Czy to kolejny "przypadek", czy to jest sytuacja tzw. prawa serii? - pytał Wassermann. Przypomniał jednocześnie, że to już czwarte samobójstwo związane z tym śledztwem. - Zginął człowiek nieprzypadkowy, człowiek, który był obecny w zakładzie karnym, w którym przebywał szef tej grupy - Franiewski, człowiek, który pierwszy ujawnił, że Franiewski pozbawił się życia w bardzo dziwnych okolicznościach - dodał poseł PiS.
Według posła PiS, "szokujące" jest to, że informacja o śmierci strażnika dotarła do ministra sprawiedliwości dopiero po czterech dniach i zbyt późno została przekazana opinii publicznej.
Wieloletnie śledztwo ws. Olewnika
Prokuratura miała postawić Wojciechowi Franiewskiemu zarzut sprawstwa kierowniczego zbrodni, ale w czerwcu 2007 r. powiesił się on w celi olsztyńskiego aresztu. Franiewski był jednym z trzech sprawców porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika, którzy popełnili samobójstwo - pozostali to skazani na dożywocie Sławomir Kościuk i Robert Pazik.
Do porwania Krzysztofa Olewnika doszło w październiku 2001 r. Sprawcy zażądali okupu; w lipcu 2003 r. 300 tys. euro przekazano porywaczom, ale porwany nie został uwolniony. Miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy został zamordowany. Ciało ofiary, torturowanej przed śmiercią, znaleziono dopiero po pięciu latach od porwania i trzech od zabójstwa.
Proces w sprawie porwania i zabójstwa Olewnika toczył się od października 2007 do marca 2008 r. Sąd Okręgowy w Płocku skazał dwóch zabójców Olewnika - Kościuka i Pazika - na kary dożywotniego więzienia. Na ławie oskarżonych znalazło się w sumie 11 osób, ośmioro skazano na kary od roku więzienia w zawieszeniu do 15 lat pozbawienia wolności; jednego z oskarżonych sąd uniewinnił. Złożone apelacje nie zostały uwzględnione.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24