- Jako samorządowiec, który mógł korzystać potencjalnie z Trybunału Konstytucyjnego dziś patrzę z przerażeniem na to co dzieje się z TK - powiedział w programie "Kropka nad i" prezydent Słupska, Robert Biedroń.
Zdaniem prezydenta Słupska, Roberta Biedronia, obecna władza zarządza "głosem przerażonych dzisiejszym światem głodnych brzuchów". Dodał, że takie osoby są w stanie zrzec się części wolności dla kogoś, kto "silną ręką pokaże gdzie jest kozioł ofiarny, kto odpowiada za tę sytuację i napełni ich brzuchy". - Ale winę za głodne brzuchy ponoszą wszystkie przeszłe rządy - dodał. - Panowała retoryka, aby zainwestować najpierw w klasę średnią, która z tego stołu pańskiego biednym odda - stwierdził.
"Biedni ludzie nie wychodzą na ulice"
Biedroń powiedział też, że ludzie ci są straszeni "genderem, nazi-feministkami, gejami i aborcją". - Stworzył się taki model - z jednej strony konserwatyzmu obyczajowego, a z drugiej strony socjalnego społeczeństwa, które zawłaszczył Kaczyński - stwierdził. Dodał, że Jarosław Kaczyński używa takich trudnych tematów jako kozłów ofiarnych, obiecując np. ochronę przed uchodźcami w zamian za zezwolenie na władzę.
Prezydent wyjaśnił, że "głodne brzuchy" to osoby, które zarabiają minimalną krajową i nie są w stanie utrzymać swoich rodzin. - Biedni ludzie nie wychodzą na ulice, nie potrafią się tak zorganizować jak intelektualiści w ramach Komitetu Obrony Demokracji, ale głosują i zagłosowali na Kaczyńskiego - dodał. - Ludzie wolą mieć 500 zł niż niezależny TK, który jest dla nich czymś nienamacalnym, oni sobie nie zdają sprawy, jakie są konsekwencje - stwierdził. Dodał, że nie wyobraża sobie, aby TK ingerował w sprawie ustawy 500+.
Ocenił też, że w podobny sposób zaczynał się PRL. - Początki PRL-u były podobne. Powiedziano nam zrzeknijcie się części swojej wolności, ocenzurujemy wam prasę, zabierzemy wam część waszych praw, ale nie będziecie chodzili głodni - wyjaśnił.
"Nastąpi paraliż demokratycznego państwa liberalnego"
Biedroń stwierdził, że z przerażeniem patrzy na tempo wprowadzania zmian w TK, ale przypomniał, że proces podważania wiarygodności TK rozpoczęła PO. - Wiele różnych kwestii sprawi, że Trybunał będzie fikcją, ale chciałbym przestrzec - nie skupiajmy się dziś tylko na TK, bo Kaczyński ma plan na Polskę bardziej szeroki - dodał. Stwierdził, że Jarosław Kaczyński pójdzie jego zdaniem śladami Erdogana oraz Orbana. - Tam pełzający autorytaryzm doprowadził do tego, że władza została zacementowana. Kaczyński odrobił lekcję - powiedział. Stwierdził, że Kaczyński prawdopodobnie zrealizuje obietnice socjalne, ale w tej chwili skupia się na zmianach systemowych. - Wybory oczywiście będą, ale tego typu ugrupowania starają się sobie stworzyć grunt, aby te wybory bez żadnych problemów wygrywać - dodał. Ocenił, że "ostatnim wielkim planem" Kaczyńskiego jest władza zapewniona na dłużej niż cztery lata.
Zdaniem Biedronia próba demontażu trójpodziału władzy doprowadzi do tego, że nastąpi "paraliż demokratycznego państwa liberalnego". - Jest bardzo szczery w tym wszystkim, ma swoją wizję - dodał. Biedroń określił tę wizję jako "katastrofalną".
- Prezydent nie zawaha się przed podpisaniem nowelizacji. Jest dziś wykonawcą rozkazów Jarosława Kaczyńskiego - stwierdził Biedroń. Dodał, że "dziś Jarosław Kaczyński decyduje o wszystkim w Polsce". Biedroń zaznaczył, że premier Szydło ma u niego "pewien kredyt zaufania".
- Marzę o tym, że w pewnym momencie zorientuje się, że dzieje się coś złego i powinna się uniezależnić od Jarosława Kaczyńskiego, ale pan prezydent Andrzej Duda nie daje żadnych powodów, żeby tak myśleć - powiedział. - Z czym będzie się kojarzył Duda społeczności międzynarodowej? Niestety z jakimś demontażem tego co zbudowaliśmy przez 26 lat i wiecznie narzekającym prezydentem za granicą - dodał.
"Zagraniczne media ostrzegają"
Biedroń odniósł się też do opinii prasy zachodniej o sytuacji w Polsce. - Media mają swoją specyfikę i odbierają to, co dzieje się w Polsce, w sposób dość stereotypowy, ale mają ogląd bardziej globalny - powiedział. - Widzą, że Polska zaczyna podążać drogą tych innych krajów i ostrzegają - dodał.
Skomentował też zniesienie obowiązku szkolnego dla sześciolatków. - Nie cieszę się, że sześciolatki nie będą musiały iść do szkoły - stwierdził. - Im później będą chodzili do szkoły, tym mniejsze będą mieli szanse żeby konkurować w dzisiejszym świecie - dodał. Stwierdził, że PiS na tym zależy, bo "im mniej kompetencji obywatelskich tym lepiej, bo łatwiej sterować takim społeczeństwem".
Autor: mart/tr / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24