W środku srogiej zimy władze Kamiennej Góry zamknęły schronisko dla bezdomnych. Na bruku znalazło się ponad 20 bezdomnych, w tym niepełnosprawni. Przytułek zorganizował jeden z miejscowych księży, w budynkach wynajętych od starostwa. Problem w tym, że wynajął je na magazyn żywności i w momencie, gdy do budynku sprowadzili się bezdomni, władze starostwa nakazały im się wyprowadzić. Obecnie, w zamian za remont, znaleźli schronienie w pensjonacie w Wojcieszowie. Jednak panujące tam warunki również pozostawiają wiele do życzenia.
Do niedawna opuszczony budynek w Kamiennej Górze służył bezdomnym. Miejscowy proboszcz parafii Starokatolickiej, ks. Stanisław Bedzięszak z żoną prowadzili w nim jadłodajnię, a z czasem również noclegownie dla osób bez dachu nad głową. Ze schroniska korzystało łącznie 26 osób. Jednak z początkiem stycznia musieli opuścić budynek, gdyż starostwo powiatowe wypowiedziało księdzu umowę wynajmu. Bezdomni w samym środku zimy, przy zabójczych mrozach, zostali wyrzuceni na bruk. - Budynek ma swoje przeznaczenie i musieliśmy się trzymać warunków umowy - mówi Tadeusz Rycharski, wicestarosta powiatu kamiennogórskiego.
Inne przeznaczenie
Jak się okazuje, umowa dotyczyła wyłącznie wynajmu pomieszczeń na magazyny żywności. Starostwu nie spodobało się, że budynek zaczął być używany niezgodnie z jego pierwotnym przeznaczeniem, wobec tego uznało, że lepiej, by budynki na razie stały puste, niż miały służyć bezdomnym. Jak jednak uważa ks. Będzieszak, główny budynek, który zajęli, nie był objęty umową. - To, co zrobiłem, było z dobroci serca. I nikt mi nie powie, że nie można było. Pisałem dwa pisma, poprosiłem o to, żeby przedłużyć umowę do końca okresu grzewczego, ale odpowiedź była negatywna - tłumaczy ksiądz.
Ale Rycharski twierdzi, że ksiądz nie podjął żadnych działań, aby przedłużyć umowę. Jak dodaje, starostwo "w związku z tym, że zapisy umowne zostały złamane i ksiądz przestał być dla niego osobą wiarygodną", rozwiązało z nim umowę. - Przepisy prawa trzeba szanować, takie jest moje miejsce i moja rola - konkluduje.
Trudne warunki
W ten sposób bezdomni stanęli przed widmem spędzenia srogiej zimy na dworze, kiedy to temperatura sięgała nawet -20 st. C. Na szczęście o ich problemie usłyszał właściciel dawnego hotelu w nieodległym Wojcieszowie i udostępnił im swoje pomieszczenia. Jednak i tu natrafili na wiele utrudnień i żyją w niełatwych warunkach. - W pokojach jest teraz bardzo zimno, nie mamy ogrzewania. Obecnie w pokoju jest plus pięć stopni - tłumaczy Krzysztof Siarkowski, jeden z bezdomnych. Ponieważ w budynku grzejników elektrycznych nie starcza dla wszystkich, starają się oni spędzać dnie w jednym pomieszczeniu. W dodatku piec, który miał dawać ciepło, odmówił posłuszeństwa już po pierwszym dniu pracy. Co więcej, bezdomni nadal nie mogą liczyć na pomoc gminy.
Dla Kazimierza Kawy, zastępcy burmistrza Kamiennej Góry problem nie istnieje, bo - jak twierdzi - w mieście nie ma bezdomnych. - U nas ludzie nie zamarzają - podkreśla. Przyznaje jednak, że przydałoby się zorganizować przejściową pomoc, bo mimo, że bezdomnych nie ma, to "tworzy" ich ksiądz.
Źródło: TTV
Źródło zdjęcia głównego: TVN24