Trzy godziny w swoim gabinecie spędził dyrektor szpitala w Krośnie. Powodem "unieruchomienia" go w gabinecie był protest mieszkańców Krosna, którzy domagali się odwołania szefa szpitala.
Dopiero przy pomocy policji udało się odblokować korytarz prowadzący do gabinetu dyrektora krośnieńskiego szpitala Mariusza Kocója. Protestujący mieszkańcy mówili, że nie opuszczą pomieszczenia dopóki nie uzyskają jasnej odpowiedzi na pytanie, co będzie dalej ze szpitalem. Żądali też odwołania dyrektora. Kiedy dyrektor wyszedł do protestujących, zapewnił ich, że na pewno nie będzie likwidacji szpitala i placówka będzie dalej funkcjonować. - Ale my chcemy, żeby szpital funkcjonował bez pana dyrektora - odpowiadali mieszkańcy.
Dyrektor poinformował również, że planowane na godzinę 13 spotkanie dyrekcji z lekarzami "z powodu poziomu emocji" nie mają sensu.
Ewakuacji nie będzie
- Nie będzie ewakuacji szpitala, możecie być państwo spokojni. Normalnie pracujemy i normalnie przyjmujemy pacjentów – zapewniał w poniedziałek rano dyrektor Kocój. Jego zdaniem, wypowiedzenia złożone przez 181 lekarzy są nieważne i w związku z tym wszyscy oni są nadal pracownikami szpitala. Wcześniej lekarze odrzucili ultimatum dyrektora i zapowiedzieli, że nie podpiszą z nim żadnych umów.
Dyrektor krośnieńskiego szpitala zapewnił, że pacjenci mogą się czuć bezpiecznie i do zapowiadanej możliwej ewakuacji placówki nie dojdzie. - W świetle uregulowań kodeksu pracy i ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, wypowiedzenia złożone przez lekarzy 31 sierpnia są złożone dla pozoru. Ich celem nie było faktyczne rozwiązanie umowy o pracę – oświadczył Mariusz Kocój. – Oni nie złożyli wypowiedzeń dlatego, że nie chcą pracować, dziękuję im za to, ale po to, by odwołać dyrektora – dodał. Dlatego też – według dyrektora – umowy o pracę nadal są aktualne.
Dla pacjentów, nie dla Kocója
Oświadczenie dyrektora nie kończy jednak sporu. Jeden z lekarzy Antoni Przyprawa powiedział, że ich zdaniem wypowiedzenia są ważne, a stanowisko dyrektora opiera się na deklaracjach lekarzy, że nie zostawią pacjentów bez opieki. - Kuriozalna decyzja dyrektora pokazuje władzom województwa, z kim mają do czynienia - powiedział Przyprawa. Inny z lekarzy, Paweł Wołejsza zapewnił, że medycy od 1 grudnia będą nadal świadczyć usługi dla pacjentów, ale nie będą "pracować u dyrektora Kocója".
Lekarze zastanowią się także nad uczestnictwem w poniedziałkowym spotkaniu z dyrektorem (dyrektor Kocój powiedział, że chce spotkać się dziś z lekarzami i ogłosić konkurs ofert na udzielanie dyżurów). Przeciwko dyrektorowi i za utrzymaniem placówki, przed szpitalem pikietowało około stu osób ze Społecznego Ruchu Obrony Szpitala.
Lekarze nie chcą dyrektora
Brak planu awaryjnego, nieudolność, destrukcja, degradacja szpitala i atmosfera strachu – m.in. takie zarzuty przedstawili w poniedziałek rano swojemu dyrektorowi lekarze z krośnieńskiego szpitala. - Nie widzimy dalszej możliwości funkcjonowania szpitala z dyrektorem Mariuszem Kocójem – oświadczyli.
Skonfliktowani z dyrektorem lekarze mieli do ósmej rano zadeklarować, czy wycofają wypowiedzenia, podpiszą nowe umowy czy też będą pracować jako wolontariusze. Takich oficjalnych deklaracji domagał się od pracowników dyrektor szpitala. Lekarze zapowiedzieli, że nie złożą podpisów pod żadnymi dokumentami, dopóki szef placówki nie zrezygnuje ze stanowiska. Dodali jednak, że nie zgadzają się na ewakuację i będą nadal opiekować się pacjentami. - Jesteśmy wierni naszemu przyrzeczeniu i nie zostawimy naszych pacjentów bez opieki. Pomimo złożonych przez nas wypowiedzeń, nie odejdziemy od łóżek i nie pozwolimy na likwidację naszego szpitala - zapewnili lekarze.
Dyrektor apeluje o dialog
Od kilkunastu dni szpital nie przyjmował pacjentów na planowe zabiegi. Przyjmowano tylko przypadki "nagłe, pilne i ostre". Wcześniej także były ograniczenia w przyjmowaniu pacjentów, ale miały one związek z brakiem środków finansowych, ponieważ limit wynikający z kontraktu szpital już wypracował. W szpitalu obecnie przebywa 500 pacjentów na 700 łóżek. Jeżeli miałoby dojść jednak do wygaszania oddziałów, to pacjentów przewożono by do innych placówek, m.in. do Przemyśla, Rzeszowa i Dębicy.
Konflikt w krośnieńskim szpitalu trwa od dłuższego czasu. Pierwsze wotum nieufności dla dyrektora lekarze złożyli w styczniu 2008 roku. Kolejne było w maju 2008, a trzecie - w maju br. Zarzucali mu wówczas m.in. zrywanie porozumień z lekarzami, utrudnianie realizacji programów szkoleniowych, nakazywanie realizacji grafików urlopowych, które dezorganizowały - ich zdaniem - pracę szpitala.
W rezultacie zaostrzenia konfliktu pod koniec sierpnia br. 118 lekarzy złożyło wypowiedzenia umów o pracę. Ich termin upływa 30 listopada. Dotychczasowe rozmowy i mediacje nie przyniosły kompromisu. Dyrektor powiedział w poniedziałek, że wystąpił do wojewody z wnioskiem o podjęcie rozmów. - Tylko w formie dialogu widzę możliwość porozumienia - oświadczył.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24