Kobieta poprowadzi kampanię prezydencką kandydata PiS? Andrzej Duda nie potwierdził, ani nie zaprzeczył. Gość "Jeden na jeden" skomentował też pojawienie się jego pierwszego spotu. - To są życzenia świąteczne - mówi, zaznaczając, że nie rozpoczyna jeszcze w ten sposób kampanii wyborczej.
Zapytany o to, czy ma już szefa swojego sztabu wyborczego, Duda odparł, że "ma wybranego".
Na pytanie, czy to Mirosława Stachowiak-Różecka, która walczyła o fotel prezydenta Wrocławia, gość "Jeden na jeden" zareagował milczeniem i uśmiechem.
Duda skomentował też doniesienia, że PSL może nie wystawić swego kandydata na prezydenta, a poprzeć Bronisława Komorowskiego, w zamian oczekując stanowiska marszałka Sejmu.
Na pytanie, czy nie martwi go to, że PSL "dogaduje się" z PO w sprawie wspólnego kandydata na prezydenta odpowiedział, że "trudów się nie boi".
- Coś w tym jest, że pan prezydent Komorowski i jego otoczenie zabiegają, żeby tych kandydatów było jak najmniej, było by to trochę dziwne gdyby PSL, partia, która otrzymała takie poparcie w wyborach nie wystawiła swojego kandydata - ocenił Duda.
"Przesłuchanie prezydenta to było coś wyjątkowego"
Dodał, że żałuje, że czwartkowe przesłuchanie Bronisława Komorowskiego w charakterze świadka w sprawie dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego i byłego oficera WSW Aleksandra L. oskarżonych o proponowanie pozytywnej weryfikacji za pieniądze oficerowi WSI, "nigdzie nie było transmitowane". - To było coś wyjątkowego, niestandardowego, co w innych państwach spotkałoby się z wielkim zainteresowaniem - zauważył.
Zaznaczył, że cała sytuacja "była bardzo interesująca". - To nie było wszystko dobrze przeprowadzone, także od strony godności urzędu prezydenta. Sąd rozgościł się za stołem z zielonego sukna, a prezydent stał przed sądem. Sąd mógł zadecydować, żeby prezydent usiadł, być może bardziej oddałoby to majestat urzędu - podkreślił polityk.
O samych zeznaniach Komorowskiego powiedział, że "pan prezydent był jedynym posłem, który głosował przeciwko rozwiązaniu WSI". - Pan prezydent nie zaprzecza tym związkom z żołnierzami WSI, nie zaprzecza, że się z nimi spotykał - zauważył. Dodał, że samego aneksu do raportu w sprawie likwidacji WSI nie czytał, więc nie chce go komentować.
- Prezydent Lech Kaczyński podjął taką decyzję (o tym, żeby nie publikować aneksu - red.) i trzeba ją uszanować - podkreślił.
"Krok w tył"
Duda ocenił też pierwszy unijny szczyt Donalda Tuska w roli przewodniczącego Rady Europejskiej.
- Jestem zawiedziony jak została potraktowana sprawa Ukrainy, że Ukraina została zrównana z Rosją, a to Rosja jest agresorem, tymczasem postawiono ich na równi, że oba te kraje powinny przestrzegać porozumienia z Mińska. Bardzo źle, że takie zdanie się znalazło - ocenił. Zdaniem Dudy błędem było brak zaproszenia na szczyt prezydenta Poroszenki. - To pokazuje, że to jest krok w tył - stwierdził.
Na pytanie o to, jak Donald Tusk poradził sobie z językiem angielskim, odpowiedział, że "nie słuchał". - Miał intensywne lekcje angielskiego, za które zapłacił nasz polski podatnik, to dziwne, bo UE dysponuje funduszami na to. (..) Mam nadzieję, że premier poprawił swój angielski - zaznaczył.
"Od jedzenia jest kantyna"
Na koniec rozmowy Duda odniósł się także do sprawy posłanki Krystyny Pawłowicz, która jadła na sali posiedzeń w Sejmie. - Różne sytuacje się zdarzają, my z kolegami obserwowaliśmy kiedyś z uśmiechem jedną z posłanek - i nie należała ona do PiS - ale nie robiliśmy z tego hucpy politycznej - powiedział.
Dopytywany o to, czy posłanka Pawłowicz powinna się tak zachowywać, stwierdził, że "pani Pawłowicz jest osobą specyficzną". - Ale nie powinna spożywać posiłków na sali sejmowej, od tego jest kantyna - podsumował.
Autor: eos//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24