Krakowska prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko trzem sprawcom kradzieży napisu z muzeum w Auschwitz. Obejmuje on tylko Polaków, domniemany szwedzki zleceniodawca nie został jeszcze przesłuchany.
Prokuratura oskarżyła Radosława M., Łukasza M. i Pawła S. o kradzież i uszkodzenie tablicy, stanowiącej dobro o szczególnym znaczeniu dla kultury i będącej zabytkiem. Grozi im kara od roku do 10 lat więzienia. Mężczyźni przyznali się do stawianych im zarzutów, wyrazili chęć dobrowolnego poddania się karze i złożyli wnioski o wydanie wyroku bez przeprowadzania postępowania sądowego.
Prokuratura uznała, że zgromadzony w ich sprawie materiał dowodowy jest kompletny i skierowała przeciwko nim akt oskarżenia do sądu. Śledczy nie podjęli jeszcze decyzji co do dwóch pozostałych Polaków - Andrzej S. i Marcin A. Oni kontaktowali się z podejrzanym o zlecenie kradzieży Szwedem Andersem Hoegstroemem. Prokuratura uznała, że bez przesłuchania Szweda materiał dowodowy przeciwko nim będzie niepełny, dlatego decyzje w ich sprawie zapadną dopiero po przesłuchaniu Hoegstroema.
Kradzież napisu na szwedzkie zlecenie
Tablica z napisem "Arbeit macht frei" została skradziona 18 grudnia 2009 roku. Napis odnaleziono 70 godzin później we wsi koło Torunia. Sprawcy kradzieży, zatrzymani w tym samym czasie, pocięli go na trzy części. O udział w kradzieży podejrzanych jest pięciu Polaków. Z ustaleń prokuratury wynika, że mężczyźni działali na zlecenie pośrednika ze Szwecji, Andersa Hoegstroema. Został on zidentyfikowany przez krakowską prokuraturę na podstawie informacji ze Szwecji i po rozpoznaniu go przez dwóch podejrzanych.
Na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania wydanego przez polski sąd szwedzka policja zatrzymała Hoegstroema 11 lutego. Dzień później szwedzki sąd zadecydował, że do czasu decyzji w sprawie wydania go do Polski pozostanie on w areszcie. Decyzja w sprawie wydania ma zapaść w przeciągu miesiąca.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24