51 osób podczas III kongresu PiS w Poznaniu powiedziało Jarosławowi Kaczyńskiemu NIE. Oficjalnie nie wiadomo, kim wewnątrzpartyjni opozycjoniści są i kogo widzieliby na czele partii, ale reporter TVN24 postanowił to ustalić.
Do zdobycia okrągłego tysiąca głosów Jarosławowi Kaczyńskiemu zabrakło naprawdę niewiele. Aż 999 członków PiS opowiedziało się za tym, by pozostał na czele partii. Przeciw było 51 osób. - Uważam, że to nastąpiły takie pomyłki, ludzie zmęczeni, skreślali nie to, co trzeba - nie ma wątpliwości Krzysztof Drewnowski, z pilskiego PiS.
Taka wersja wydarzeń jest być może prawdziwa w kilku przypadkach, ale z pewnością nie we wszystkich. Jak bowiem ustaliła nieoficjalnie TVN24, na kilkunastu kartach do głosowania, delegaci PiS przekreślili nazwisko Jarosława Kaczyńskiego i dopisali swojego faworyta: Zbigniewa Ziobro. - Nie widziałem karty z dopiskiem Zbigniewa Ziobro, aczkolwiek jest naturalne, że jest to polityk numer dwa w Prawie i Sprawiedliwości i przyszłość tej partii - mówi Jacek Kurski, uważany za jednego ze stronników byłego ministra sprawiedliwości.
A może Girzyński...
Ale w kuluarach, w kontekście przyszłego przywództwa w partii pada jeszcze jedno nazwisko. Jak ustaliła TVN24 na jednej z kart do głosowania ktoś dopisał Zbigniewa Girzyńskiego. - Zbigniew nie ukrywał kilka tygodni temu, żeby wystartował po to, żeby był jakikolwiek wybór - zauważa Paweł Poncyliusz.
Kto dopisał na kartach do głosowania nazwiska Ziobry i Girzyńskiego - nie wiadomo. Do nie dania poparcia Jarosławowi Kaczyńskiemu oficjalnie przyznał się tylko jeden polityk PiS - Ryszard Czarnecki, który po prostu spóźnił się na głosowanie. Gdyby zdążył wrzucić kartkę "za", to Jarosław Kaczyński miałby głosów tysiąc. - Mam grzech zaniechania, ale mam nadzieję, że nie jest to grzech ciężki - przyznaje europoseł.
Źródło: tvn24