- Wniosek (o uchylenie immunitetu Zbigniewowi Ziobrze) jest sprzeczny z niedawnym postanowieniem Sądu Najwyższego i z komentarzem do kodeksu karnego, którego współautorem jest sam minister Ćwiąkalski - pisze "Gazeta Wyborcza", która staje w obronie byłego ministra i ocenia: - PO źle postąpiło z Ziobro.
Według "Gazety", PiS ma "sporo racji" w zarzutach, że uzasadnienie wniosku przeciwko byłemu ministrowi sprawiedliwości jest sprzeczne z zapisami prawa. Podejrzany jest też pośpiech, w jakim pracowano nad dokumentem.
Jakie błędy?
Prawo i Sprawiedliwość uparcie powtarza, że zarzut pod adresem Ziobry o bezprawne pokazanie Jarosławowi Kaczyńskiemu (przed tym, jak zaczął być premierem) akt ze śledztwa w tzw. aferze paliwowej, jest nieuzasadniony. Posłowie podkreślają też, że na prokuratorów i samego ministra Ćwiąkalskiego wywierano nacisk, żeby jak najszybciej uchylić byłemu ministrowi immunitet.
- Wniosek o uchylenie immunitetu Zbigniewowi Ziobrze to 20 stron błędów! - oskarżała podczas czwartkowego posiedzenia komisji sprawiedliwości posłanka PiS Beata Kempa. Jej klubowy kolega Arkadiusz Mularczyk konkretnie wskazał na dwa.
1. Prokuratura w Płocku postawiła Ziobrze zarzut przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego (przez pokazanie Kaczyńskiemu akt) oraz ujawnienia tajemnicy służbowej (także przez pokazanie Kaczyńskiemu akt).
- Jeden czyn uznany został zatem za dwa przestępstwa, co prawnicy określają jako "zbieg przestępstw". W komentarzu do prawa karnego, którego współautorem jest Ćwiąkalski, napisano, że w przypadku tych przestępstw nie można zastosować "zbiegu" - mówił Mularczyk.
2. Śledczy zarzucili też Ziobrze ujawnianie danych osobowych „osobom nieuprawnionym”. - Nie ma przestępstwa, jeśli coś ujawni się jednej osobie - wskazywał poseł PiS.
I zdaniem dziennikarzy gazety miał rację, bo mówił w zgodzie z zapisami postanowienia Sądu Najwyższego sprzed pół roku.
Prof. Hołda: Ziobro nie "szkodził społecznie"
- Rzeczywiście, ten zarzut prokuratorzy mogli sobie darować - mówi "Gazecie" prof. Zbigniew Hołda z Fundacji Helsińskiej, który jednak trochę więcej zastrzeżeń ma do argumentacji Mularczyka przy pierwszym błędzie prokuratorów w sprawie wniosku Ziobry. Profesor wskazuje, że komentarz (o "zbiegu przestępstw") do prawa karnego, to nie to samo co przepis i można go różnie interpretować.
Hołda i tak nie ma jednak wątpliwości, że Ziobro pokazując akta szefowi PiS przestępstwa nie popełnił, ponieważ jego czyn nie był szkodliwy społecznie.
Komentując informacje "Gazety Wyborczej" o błędach we wniosku, Zbigniew Ziobro powiedział, że "spodziewał się agresji i nienawiści PO". - Nie spodziewałem się natomiast, że będą działać w sposób tak zdeterminowany, żeby szukać za wszelką cenę paragrafów w sytuacji, kiedy czarno na białym widać, że ich nie ma - stwierdził były minister w radiowej "Trójce".
Pośpiech przez naciski
Posłowie PiS zwracają uwagę na jeszcze jeden aspekt sprawy - pośpiech przy rozpatrywaniu wniosku o uchylenie immunitetu, co świadczyć może ich zdaniem o politycznych naciskach.
- Nie można prokuraturze czynić zarzutu, że sprawnie pracuje - tłumaczył na czwartkowym posiedzeniu komisji prokurator Szymański, a min. Ćwiąkalski tłumaczył w jednym z wywiadów, że w całej sprawie był jedynie "listonoszem". Sprawdził, czy wniosek spełnia wymagania formalne i posłał go do Sejmu.
Ale Grzogorza Kurczuka, ministra sprawiedliwości w rządzie SLD, takie argumenty nie przekonują. - Składając podpis, bierze się odpowiedzialność. Procedura sprawdzania wniosku o uchylenie immunitetu trwa normalnie od kilku dni do trzech tygodni. W sprawie afery starachowickiej poprosiłem o opinię trzech prokuratorów - podkreśla.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: PAP