Policja aresztowała 17-latka, który w piątek wieczorem w Warszawie śmiertelnie potrącił młodą kobietę. - Mężczyzna kierował pojazdem pod wpływem narkotyków, a co gorsza nie posiada prawa jazdy - powiedział portalowi tvnwarszawa.pl rzecznik stołecznej komendy. Chłopak przebywa w policyjnym areszcie, grozi mu 12 lat więzienia.
Do wypadku doszło ok. godziny 22. na praskiej ulicy Grochowskiej. W kobietę, która przebiegała przez ulicę, uderzył rozpędzony samochód. Na drodze nie było śladów hamowania.
Na leżącą na ziemi ofiarę najechał później autobus, pod którym utknęła. Dopiero strażacy przy użyciu specjalistycznego sprzętu podnieśli pojazd. Zdaniem świadków, w pewnym momencie autobus nieoczekiwanie opadł, a strażacy musieli ponownie go unieść. Ostatecznie, mimo reanimacji, kobieta zmarła.
Kierowca uciekł
Kierowca samochodu uciekł z miejsca wypadku. Policja poszukiwała go kilka nocnych godzi. W stolicy ustawiono blokady, funkcjonariusze sprawdzali nagrania z miejskiego monitoringu.
Około północy samochód odnaleziono na ul. Podskarbińskiej. Nastolatka schwytano jednak dopiero w sobotę rano. W związku z wypadkiem stołeczna policja prowadzi śledztwo. Marcin Szyndler ze stołecznej komendy zaznaczył jednak, że obecnie trudno jeszcze powiedzieć, czy mamy do czynienia ze sprawcą wypadku. - Być może to piesza wtargnęła na jezdnię. Będziemy to wszystko wyjaśniali - zapowiedział na antenie TVN24.
Informację o wypadku otrzymaliśmy na platformę Kontakt TVN24.
Źródło: TVN24, TVN Warszawa
Źródło zdjęcia głównego: TVN24