Jeden pogrzeb - dwa zgrzyty. W uroczystościach żałobnych Bronisława Geremka spośród najważniejszych polskich polityków nie wziął udziału jedynie prezes PiS Jarosław Kaczyński. Z kolei Adam Michnik był jedynym mówcą, który w obliczu śmierci profesora nie potrafił powściągnąć targających nim politycznych emocji - pisze "Dziennik".
Gdy trwały uroczystości żałobne prof. Bronisława Geremka, były premier Jarosław Kaczyński przebywał ponad 100 kilometrów dalej, w Płocku. Ot, kolejny punkt na trasie objazdu regionalnych struktur partii. Tym razem gospodarze wpadli na pomysł, by uatrakcyjnić wizytę prezesowi. Czas między spotkaniem z mieszkańcami Nowego Duninowa a wizytą w samym Płocku szef PiS spędził na statku wycieczkowym "Rusałka". W rozpiętej koszuli, z piwem w ręku, a nawet za sterami, tryskał humorem.
Dlaczego nie był na pogrzebie? Na pewno nie dlatego, że miał zaplanowaną wizytę w Płocku. "Zawsze jest taka ewentualność, że trzeba odwołać wizytę" - zapewnia gazetę płocki poseł PiS Marek Opioła. Inny z rozmówców z PiS podkreśla jednak, że rezygnacja z ustalonych kilka tygodni wcześniej planów nie jest łatwa.
Wśród polityków spoza PiS króluje jednak inna teoria. "To był wyraz niechęci do Geremka, której nie krył" - uważa poseł PO. Ale PiS broni swojego prezesa. "Wiele razy na spotkaniach partyjnych podkreślał, że nie będzie się pojawiał na tych samych uroczystościach co jego brat prezydent, więc pewnie i teraz właśnie o to chodziło" - usłyszał "Dziennik" z kilku ust.
Ale ta teoria się nie broni. Gdy wczoraj rano Sejm najpierw uhonorował Geremka specjalną uchwałą, a potem nadaniem jego imienia jednej z sal, Jarosława Kaczyńskiego także nie było - odnotowuje gazeta.
Drugi zgrzyt wywołał przyjaciel Geremka Adam Michnik. Jego słowa wzbudziły na cmentarzu brawa kilkuset osób, ale jednocześnie i wyraźne niezadowolenie prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Ale i niesmak polityków także innych opcji niż PiS. "Cmentarz to nie miejsce na wygłaszanie politycznych manifestów" - mówili w kuluarach posłowie PO.
Źródło: "Dziennik"