W zeszłym tygodniu pojechałem nieco po TVP, to dziś konkurencję pochwalę – za poniedziałkowy quiz historyczny o drugiej wojnie. Jak dla mnie mogłoby być ciut więcej samego quizu a nieco mniej części artystycznej, ale co tam. Ważne, że był.
Co do części artystycznej - w zamierzeniu najśmieszniejszy miał być zespół artystyczny, ale nie był. Zdecydowanie przebiła go młodzież amerykańska pytana o podstawowe fakty z II wojny. Tak, było dokładnie tak, jak można się było spodziewać. Wojna wybuchła 7 grudnia 1941, a Powstanie Warszawskie zaczęło się w getcie. Ewentualnie w obozie, który wyzwalali wspólnie Sowieci i Amerykanie.
Znacznie ciekawsza była jednak sonda wśród młodzieży rosyjskiej. I to naprawdę budujące, bo nie dość, że wszyscy wiedzieli, że wojna nie zaczęła się w czerwcu 1941, tylko we wrześniu 1939, to jeszcze słyszeli o pakcie niemiecko-sowieckim i o Katyniu. No proszę. Młoda pamięć wychodzi zwycięsko ze starcia ze starą, dobrą propagandą i myśli niezależnie?
Gorzej chyba jest u nas. Mam wrażenie, że powoli podążamy w odwrotnym kierunku. W zeszłym tygodniu służbowo pojechałem do Mławy, gdzie u bram miasta powitał mnie wielki plakat zapraszający na rekonstrukcję bitwy z września. Taka cool impreza – Niemcy atakują, my się bronimy, jest kolorowa wojenka, gra muzyka a po bitwie skwierczy grill. Bitwa jak bitwa – ale w planach jest też rekonstrukcja nalotu na Mławę. I tu już się nieco zdziwiłem – czy nalot też jest cool?
I tak zostałem w myślowym rozkroku. Bo z jednej strony bardzo fajnie, że młodzi ludzie zafascynowani historią organizują spektakle, które tę historię mają – okropne słowo – popularyzować. Ale jest też druga strona medalu. Powoli dochodzę do wniosku, że wojna, Wrzesień, Powstanie, są coraz bardziej cool. Kolejni raperzy, heavy metalowcy i rockmani piszą piosenki (ciekawe, kiedy doczekamy się rastamanów śpiewających o tym, jak to na wojence ładnie) gloryfikujące męczeństwo Narodu Polskiego, przebierańcy ganiają się po polach i ulicach, a sześciolatkowie w Muzeum Powstania mogą sobie zbudować barykadę. Najlepiej promuje się dziś realistyczne komiksy historyczne, Tomasz Bagiński tworzy film o superbohaterach - superpowstańcach. Wojna najwyraźniej jest cool i obawiam się, że przekroczymy jakiś próg, po którym wydaje się ona tylko fajną zabawą. Cool? No właśnie. Może czas na cool – down. Żeby nie było do końca tak, jak w Ameryce.