Usłyszałem łamiący się głos Niedźwieckiego. „Przepraszam, jeśli moją decyzją zepsułem komuś dzień”. I się wkurzyłem. Bo to nie tylko o zepsuty jeden dzień chodzi.
Na forach internetowych, które czytam, pełno goryczy. Ludzie piszą, że to koniec Trójki, że żal, ktoś czuje się „jakby mu wypadł ostatni mleczny ząb...”.
I nie ma się co dziwić. Marek Niedźwiecki w Programie III pracował 25 lat. To on stworzył najbardziej znaną radiową listę przebojów. Słucha jej już trzecie pokolenie. U mnie w domu najpierw moja mama, potem mój brat i siostra, ja, a teraz mój siostrzeniec. Do wczoraj myślałeś Trójka, a mówiłeś Niedźwiecki.
Interanuci spekulują, że poszedł do Złotych Przebojów dla kasy, bo był traktowany w Polskim Radiu jak relikt komunistyczny, albo za Adamem Fijałkowskim, byłym wiceszefem Trójki. Dla fanów starej Trójki to trzecie, to największa zdrada, bo Adam Fijałkowski razem z Witoldem Laskowskim to uosobienie zepsutego Programu III.
Niedźwiecki już kiedyś był gotów odejść z Trójki. Najpierw to był nieskonsumowany flirt z Radiem Zet, a później poważny romans z Radiem PiN. Ten drugi, sprzed niecałych dwóch lat, pamiętam doskonale. Pisałem wtedy o radiu w miesięczniku „Press” i z bliska obserwowałem, jak Emil Marat, dyrektor PiN-u, kusił Niedźwieckiego. Nawet ustalili datę złożenia przez Niedźwieckiego wymówienia. Miał mieć swój program, wysoki kontrakt, miał tworzyć własne kompilacje muzyczne, które byłyby wydawane na płytach. Mimo to nie odszedł. „Przestraszył się tej decyzji” – powiedział mi po kilku miesiącach Emil Marat.
Mam żal i do Niedźwieckiego i do Trójki. Nie obchodzi mnie, czy zrobił to dla pieniędzy, czy z pobudek politycznych. Ale gdy Trójka - wbrew słuchaczom - stawała się plastikowym, grającym „jamnikiem” (dla niewtajemniczonych, to określenie niskiej jakości odtwarzacza muzycznego, moje pokolenie dostawało takie na komunię) on w niej trwał. Teraz, gdy Program III ma szansę wrócić i wraca na drogę radia dla inteligentnych, on odchodzi. Nic z tego nie rozumiem.
Ale największy żal mam do Trójki. Wraz z innymi słuchaczami, cieszę się ze zmian, które wprowadziła ekipa Skowrońskiego. Jak jednak można dopuścić do odejścia takiej osobowości, jak Niedźwiecki ?! Dziś wiceszef Trójki powiedział: „od jakiegoś czasu Marek nosił się z myślą o odejściu”. Jeśli tak, to czemu nie zrobiliście nic, by go zatrzymać? Na swoją gwiazdę się dmucha i chucha, tak, że nawet nie pomyśli o zmianie pracy. Niedźwiecki nie przeszedł przecież na emeryturę tylko do konkurencji. "Bruksa" na jednym z forów internetowych nieźle tę sytuację podsumował. „Ciskamy się tu od ściany do ściany, a wszystkie te emocje świadczą tylko o tym jak wiele dla nas znaczy i znaczyła Trójka i Niedźwiedź też. Nie robi się takich rzeczy? No nie robi się takich rzeczy nam, wiernym słuchaczom. Niewierność zawsze boli. Nie można odejść z Trójki? No nie można... Niedźwiedź poza Trójką, to już nie do końca ten Niedźwiedź. Trójka bez Niedźwiedzia to już trochę mniej Trójka...”.