Od 2009r. z polskich aptek może zniknąć 1462 leków, w tym 998 refundowanych, bo firmy farmaceutyczne wstrzymują ich produkcję. W miejsce zlikwidowanych lekarstw w aptekach pojawią się droższe zamienniki - pisze "Dziennik".
Gazeta ma świadomość, że dla milionów pacjentów, którzy cierpią w Polsce na choroby przewlekłe, informacja o tym, które leki będą droższe, jest bezcenna. Jednak szczegółowa lista tych preparatów utrzymywana jest w ścisłej tajemnicy. Urząd Rejestracji Leków chce w ten sposób zapobiec zmasowanemu wykupywaniu zapasów tańszych medykamentów i wstrzymać szturm na apteki.
Według "Dziennika", podtekstem całego zamieszania, które dla pacjentów zażywających leki może się okazać finansową katastrofą, jest postawa unijnej biurokracji. Do 1 stycznia 2009 r. Polska ma czas na dostosowanie do unijnych wymogów rynku lekowego, a to oznacza, że wszystkie zarejestrowane w Polsce medykamenty muszą przejść w Urzędzie Rejestracji Leków tzw. procedurę harmonizacyjną.
Producent, który tego nie dopełni, albo nie zostanie zweryfikowany pozytywnie przez urząd, straci prawo do sprzedaży swoich preparatów. Z najnowszych danych urzędu wynika, że przez brak harmonizacji z rynku może zniknąć blisko 1,5 tys. medykamentów, w tym prawie tysiąc refundowanych.
Informacja ta nie oznacza, że pacjenci, którzy zażywają wycofywane leki, pozostaną bez ratujących im życie i zdrowie preparatów - pociesza gazeta. W aptekach znajdą się ich odpowiedniki. Tyle, że dużo droższe.
Źródło: Dziennik