W sprawie negocjacji na szczycie UE w Brukseli i tzw. kompromisu z Joaniny nie słowa Poetteringa, a to, co mówi polska delegacja jest najistotniejsze - podkreśla marszałek Sejmu Ludwik Dorn.
- Dla mnie wiążące jest to, co mówi polska minister spraw zagranicznych, a nie przewodniczący Parlamentu Europejskiego, który w tych rozmowach w cztery czy sześcioro oczu /.../ nie brał udziału - powiedział marszałek Dorn w Radiu Zet.
Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Hans Gert-Poettering powiedział w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej", że nie wyobraża sobie, by przywódcy UE zgodzili się na możliwość stosowania dwuletniego weta.
- Ten mechanizm z Joaniny - o ile znam jego historię - nie ma charakteru weta - uważa marszałek Sejmu.
Kompromis z Joaniny, istniejący w prawie unijnym od 1994 roku, określany jest jako "hamulec bezpieczeństwa". Umożliwia on odwlekanie decyzji przez "rozsądny czas", tak by szukać kompromisu z krajami, które są przeciwne jakiejś decyzji, a nie dysponują razem wystarczającą mniejszością blokującą.
Premier Jarosław Kaczyński powtórzył w środę, że Polska wynegocjowała na szczycie UE gwarancję możliwości blokowania w przyszłości decyzji Unii na dwa lata, choć nie znalazła się ona na piśmie.
Marszałek Sejmu przypomniał, że w piątek odbędzie się debata na ten temat w Sejmie. - Sądzę, że sprawa zostanie ostatecznie wyjaśniona - podkreślił.
Źródło: Radio Zet