Prezes TVP na dzień przed wyborami zdjął z anteny spoty zachęcające do udziału w wyborach. Teraz prowadzi śledztwo, mające ustalić, kto zezwolił na emisję spotu, który według Jarosława Kaczyńskiego przyczynił się do wyborczej klęski PiS, pisze "Gazeta Wyborcza".
Jak mówi rzecznik TVP, Aneta Wrona, prezes Andrzej Urbański zdjął spot w przedwyborczą sobotę. - Miał wątpliwości co do treści i tego, czy nie zawiera podtekstów politycznych, nie skłania do opowiedzenia się za czy przeciw jakiejś partii - mówi Wrona.
Chodzi tu społeczną kampanię pod hasłem "Zmień kraj. Idź na wybory", którą przygotowały m.in. Instytut Spraw Publicznych, Forum Obywatelskiego Rozwoju, Fundacja im. Batorego i kilkadziesiąt organizacji pozarządowych. Akcję wsparły media, m.in. "Dziennik", "Fakt", "Gazeta Wyborcza", radio ZET, RMF FM, Polsat i TVN. Jej celem było nakłonienie Polaków, by na wybory szli tłumnie jak inni Europejczycy.
Ze wszystkich mediów, akcja trwała w TVP najkrócej - tylko trzy dni, podczas gdy stacje komercyjne nadawały spoty przez dziesięć dni. Nawet 20 i 21 października, bowiem sam przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej wydał pisemne oświadczenie, że nie jest to kampania partyjna i "może być emitowana w czasie ciszy wyborczej".
Tymczasem wątpliwości co do bezstronności kampanii mają dziś członkowie PiS. Sekretarz generalny tej partii, Joachim Brudziński przekonuje, że "ta akcja była tak pomyślana, by nawoływać do głosowania przeciwko nam".
Jednocześnie w Telewizji Polskiej trwa śledztwo, mające ustalić, kto zgodził się na emisję tej akcji. Prowadzi je od ponad tygodnia Jan Polkowski, dyrektor biura zarządu TVP. Specjalna komisja kompletuje dokumenty i wzywa pracowników na przesłuchania. Premier zapowiadał nawet, że sprawą może zająć się prokuratura.
Źródło: Gazeta Wyborcza