Upał. Pot. Zaduch. Tłok. Dramat… No nie, lato w mieście ma też swoje plusy. Wysokie temperatury skłaniają do odsłaniania, przez co na ulicach robi się zdecydowanie ładniej.
Weźmy taki autobus. Pasażerowie odważnie ukazują swoje cielesne atuty. Tam tatuażyk, tu kolczyk. Odsłonięte ramionko, podkasane spodenki, błyskają sobie udka. Czasem nawet kawałek brzuszka się spod ciasnej bluzeczki pasażerowi wymsknie na światło dzienne. Zaraz, zaraz, redaktorze – chyba chciał pan powiedzieć: „pasażerce” a nie „pasażerowi”. Nie, nie, wiem co mówię. Mamy pełne równouprawnienie, więc panowie – niezależnie od wieku i tuszy – też chętnie pokazują co nieco. Zakładają króciutkie szorciki, owłosione stopy ubierają w japonki, na górę siatkowy podkoszulek bez ramiączek (mokre włoski spod paszki rozsiewają zapaszki) lub rozpięta do pępka hawajska koszula dumnie odsłaniająca naturalny sweter i jazda na miasto, poocierać się w autobusie.
A co to, felieton na europride? Nie. To obserwacja z rozgrzanego miasta, gdzie panowie z niewiadomych powodów zapominają, że są jednak przedstawicielami Płci Brzydkiej. Może to przez ten upał?