Ktoś musiał zrobić doniesienie na Józefa K., bo mimo że nic złego nie popełnił, został pewnego ranka po prostu aresztowany. Wezwany przed komisję Piotr Gadzinowski cytował dziś „Proces” Kafki i żądał przeprosin od przewodniczącego. Za to, że został przed komisję wezwany. Jak mówił, z ustawą hazardową nie miał nigdy nic wspólnego, a wezwanie spowodowało, że znajomi zaczęli pytać, co wspólnego ma z aferą hazardową.
Czy wezwał mnie pan po to, żeby z mojej uczciwości i pracowitości uczynić alibi dla zamieszania w aferę członków pana formacji? – pytał Gadzinowski. Czy moja obecność związana jest z politycznym planem zaciemniania odpowiedzialności za aferę hazardową?
Piotr Gadzinowski był sprawozdawcą sejmowi Komisji Kultury, kiedy ta pracowała nad ustawą o kinematografii z 30 czerwca 2005. Związek z ustawą o grach miało to taki: budżet Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej miały zasilać także pieniądze z hazardu.
Art. 33. W ustawie z dnia 29 lipca 1992 r. o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 r. Nr 4, poz. 27 i Nr 273, poz. 2703) w art. 47e wprowadza się następujące zmiany: a) w ust. 4 zdanie wstępne otrzymuje brzmienie: "Wydatki Funduszu Promocji Kultury są przeznaczane, z zastrzeżeniem ust. 4a, wyłącznie na promowanie lub wspieranie:", b) po ust. 4 dodaje się ust. 4a w brzmieniu: "4a. Dysponent Funduszu Promocji Kultury przekazuje corocznie, w terminie do 30 marca następnego roku kalendarzowego, nie mniej niż 5% przychodu, o którym mowa w ust. 3, do Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej na realizację zadań tego Instytutu.".
Przewodniczący Sekuła najpierw przepraszać nie zamierzał i dopytywał o prace komisji i podkomisji. A wiceprzewodniczący Arłukowicz mówił tak: posłowie Chlebowski i Drzewiecki nie pisali filmowych scenariuszy, może to i dobrze dla polskiej kinematografii. Pisali za to prawdziwe scenariusze o tym, jak tworzy się w Polsce prawo.
Przewodniczący w końcu przeprosił, a zeznania Piotra Gadzinowskiego komisji przydały się na nic. Podobnie zeznania poprzedniego świadka.
Ryszard Maraszek – jako poseł SLD – pracował z kolei nad tzw. ustawą konsolidacyjną, czyli ustawą o utworzeniu wojewódzkich kolegiów skarbowych. Zmieniała 29 różnych ustaw. Także ustawę o grach, m.in. przedefiniowując niektóre pojęcia i skracając jej tytuł. Poseł Arłukowicz pytał: skąd Pan do nas przyjechał? Jak długo Pan jechał? I jak długo będzie Pan wracał? Okazało się, że Ryszard Maraszek jechał do Warszawy blisko osiem godzin. Z Lubina. Przyjechał wczoraj, żeby mieć pewność, że zdąży na przesłuchanie. Nocował w Warszawie. Przesłuchanie trwało kilka minut, ze wstępnymi procedurami – siedemnaście. Wszystko na koszt podatnika. Poseł Urbaniak zapytał jeszcze, czy nikt nigdy się z nim nie kontaktował w sprawie ustawy o grach? Usłyszał, że nikt i nigdy. Na tym przesłuchanie się skończyło.
O przesłuchanie obu świadków wnioskował poseł Neumann, który uważa, że skoro komisja zobowiązała się do zbadania prac nad ustawą hazardową, to powinna badać wszystkie procesy, które tych prac dotykają. Poseł Stefaniuk zaapelował do kolegów z Platformy, by zweryfikowali listę świadków (81 osób). I ograniczyli ją do tych, którzy mają do powiedzenia o sprawie więcej niż tylko to, że ustawa, nad którą pracowali w którymś momencie dotknęła ustawy o grach i zakładach wzajemnych. Poseł Neumann złożył wniosek o wycofanie dwóch świadków, którzy mieli zeznawać jutro: Haliny Szustak i Jacka Brzezinki. Komisja była zgodna. Wniosek przegłosowała. Jutro zeznaje tylko były minister skarbu w rządzie PiS Wojciech Jasiński.
Jan Kubik
- były poseł PSL, który w 2003 roku był sprawozdawcą komisji nadzwyczajnej „Przedsiębiorczość – Rozwój – Praca” (zajmowała się ustawą hazardową) nie pamiętał za to tego wszystkiego, co dla komisji było ważne. Ani tego, kto zgłosił poprawkę obniżającą podatek od automatów o niskich wygranych z 200 euro do 50 euro (mimo, że jest dokument, który podpisał, a który mówi, że to Zbigniew Chlebowski), ani tego, czy był na spotkaniu u Marka Wagnera (szefa Kancelarii Premiera, Leszka Millera) 22 stycznia 2003, mimo, że był (mówił o tym Marek Wagner). Na spotkaniu szukano kompromisu w sprawie podatku dla automatów o niskich wygranych. Wagner zeznał, że to właśnie PSL był przeciwny wprowadzeniu podatku 200 euro, mimo, że takie rozwiązanie przyjęła już komisja. Kubik nie pamiętał. Nie pamiętał też, że w styczniu 2002 roku podpisał się pod poselskim projektem ustawy o grach.
Marek Wikiński
- dziś poseł SLD, w 2003 roku – jako poseł SLD – koordynował prace nad ustawą hazardową. Był świetnie przygotowany. Ale niczego nowego komisji nie powiedział. Przypomniał, co już mówił. Że poprawkę zmniejszającą podatek dla jednorękich zgłosił jako pierwszy Zbigniew Chlebowski (że tak mówią notatki przedstawicieli ministerstwa finansów, którzy byli na posiedzeniu podkomisji 25 września 2002). Nie pamiętał, kto na spotkaniu u ministra Wagnera zaproponował kompromisowe rozwiązanie, czyli podatek kroczący – od 50 euro do 200 euro. I dlaczego.
Pamiętał za to, jak podczas prac w Komisji „Przyjazne Państwo” (prawdopodobnie na prezydium) poseł Palikot powiedział mu kiedyś, że ludzie z branży hazardowej chcą przyjść i porozmawiać o ustawie o grach. Nie pamiętał, kiedy to było. Pamiętał, że Palikotowi odradził. I temat umarł. Pytała posłanka Kempa.
Stanisław Ożóg (poseł PiS, w 2007 roku sprawozdawca komisji finansów przy projekcie małej noweli ustawy o grach) nie wniósł do sprawy niczego odkrywczego. Potwierdził za to, że przy podwyższeniu podatku ryczałtowego od automatów o niskich wygranych ze 125 do 180 euro m.in. poseł Chlebowski i poseł Szejnfeld wstrzymali się od głosu.
Leszek Cieślik
- poseł Platformy, w 2009 roku sprawozdawca komisji finansów publicznych ustawy o służbie celnej. Ustawa o grach była jedną z trzydziestu, które zmieniała ustawa o służbie celnej. Zeznania bez znaczenia dla prac komisji.