Już wkrótce pacjenci mogą zostać pozbawieni pomocy lekarskiej. 1 stycznia 2008 r. zaczną obowiązywać w Polsce unijne przepisy, które doprowadzą do paraliżu szpitali - alarmuje "Polska".
Ustawa ogranicza limit godzin, które lekarz może przepracować w ciągu tygodnia. Tymczasem brakuje medyków, którzy zastąpiliby odpoczywających kolegów. Bez podwyżek płac szpitale przestaną funkcjonować. A rząd pieniędzy nie ma.
W całym kraju rozpoczęło się wielkie polowanie na lekarzy. Poszukiwanych jest ok. 7 tys. medyków, chociaż przedstawiciele związków lekarskich twierdzą, że to za mało. Ich zdaniem potrzeby będą co najmniej dwa razy większe. Tylko na Pomorzu mówi się o braku 200 lekarzy, w Warszawie trzeba będzie zatrudnić kilkuset medyków.
Dyrektorzy niektórych szpitali zainwestowali już w ogłoszenia prasowe w ogólnopolskich pismach medycznych oraz w gazetach. Poszukują specjalistów. - Niestety, nikt się nie zgłosił - rozkłada ręce dr Ryszard Karpiński, dyrektor departamentu zdrowia pomorskiego urzędu marszałkowskiego. - Sytuacja jest patowa i nie ukrywam - może być dramatyczna! Według moich szacunków od przyszłego roku zabraknie ok 30 proc. lekarzy.
Unijne normy dotyczące czasu pracy, których musi przestrzegać Polska, całkowicie zdezorganizują pracę. Od stycznia 2008 r. wejdą w życie przepisy zmienionej ustawy o zespołach opieki zdrowotnej, według której lekarz w ciągu tygodnia będzie musiał przepracować 37,5 godz. i będzie miał prawo do ewentualnych nadgodzin - maksymalnie 10,5 w tygodniu i 150 w roku. Dziś lekarze pracują co najmniej dwa razy dłużej.
Wyjściem legalnym jest przejście lekarzy na kontrakty lub system zmianowy, albo też indywidualna zgoda lekarza na dodatkową pracę ograniczoną do 64 godz. tygodniowo. To nie będzie łatwe ze względu na opór Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, który chce rządowych gwarancji podwyżek płac.
Źródło: tvn24.pl, "Polska", PAP