Sześciomilionowa społeczność Naszej-klasy wychodzi z internetu. Kolejne roczniki zajmują restauracje, by hucznie powspominać. I zmienić kulturę czasu wolnego - pisze "Dziennik".
Warszawska Oberża pod Czerwonym Wieprzem, gdzie ze ścian łypią Marks, Engels i Lenin, serwuje nie tylko polityczne, ale i szkolne sentymenty. W środku drewniane stoły, w menu - swojsko brzmiące "bliny Breżniewa" i "barszcz Przodownika Pracy". To właśnie tu stołeczni użytkownicy portalu Nasza-klasa.pl najchętniej organizują spotkania po latach.
"Można już mówić o fenomenie. Codziennie przyjmujemy 2-3 grupy z Naszej-klasy. Choć brzmi to niewiarygodnie, w zeszły weekend prawie cała restauracja była zajęta przez szkolne zjazdy", opowiada Anna Jaroszuk, menedżerka Oberży.
Pospolite ruszenie Naszej-klasy na Czerwonego Wieprza to tylko wierzchołek góry lodowej. Teraz cała Polska odnajduje starych kolegów w sieci i organizuje knajpiane nasiadówki. W zupełnie niewirtualnej rzeczywistości.
Źródło: "Dziennik", tvn24.pl