Ulice Bogatyni wciąż toną w wodzie, a mieszkańcy mozolnie próbują uporać się z żywiołem, który zniszczył ich dobytek. Wielu z nich winnego widzi w burmistrzu miasta, którego szef MSWiA Jerzy Miller oskarżył już o opieszałość w walce z powodzią. Są jednak i tacy, którzy bronią Andrzeja Grzmielewicza.
Na platformę Kontakt TVN24 mieszkańcy Bogatyni piszą, co sądzą o działaniach swojego burmistrza w obliczu powodzi i krytyce Jerzego Millera.
"Kompletna paranoja"
"Władze miasta to kompletna paranoja. Burmistrz poległ na całej linii, zamiast zająć się organizacją służb mundurowych, on robił sobie kampanię wyborczą, wydając osobiście żywność i wodę mieszkańcom pod Urzędem Miasta a nie w miejscach najbardziej dotkniętych" – czytamy w mailu od internauty Łukasza z Bogatyni. "Do tej pory nie ma żadnego punktu informacyjnego" – skarży się Łukasz.
"Pan burmistrz powinien zabrać się do roboty, a kontakty z mediami zostawić rzecznikowi" - uważa Adam.
"Panuje jeden wielki chaos, i nikt nie koordynuje akcji ratunkowej" - dodaje Joanna.
"Niesprawiedliwe"
Jednak część mieszkańców broni burmistrza.
"To bardzo niesprawiedliwe traktowanie" - odniósł się do słów ministra Millera internauta Tomasz - jak sam pisze - dotknięty przez powódź.
"Jak można zarzucać temu człowiekowi, że nie znał poziomu wody, która pędziła jak oszalała?" – pyta Henryk. "Był razem z mieszkańcami, brał bezpośredni udział w udzielaniu pomocy, kierował jak mógł wzajemną pomocą sąsiedzką. Tylko on miał czynny telefon, był widoczny, wiedział jaka część miasta jest zalana, wskazywał kierunki schronienia" - zaznacza internauta.
Źródło: Kontakt TVN24
Źródło zdjęcia głównego: internautka Diana