Zalane pola, powyrywane drzewa, tysiące ewakuowanych ludzi - to efekt aktywności niebezpiecznego huraganu Dolly, który nawiedził północny Meksyk i amerykański stan Teksas. To będzie wyjątkowo intensywny sezon huraganowy - oceniają amerykańscy meteorolodzy.
Do tej pory ewakuowano już ponad 20 tys. ludzi. Amerykańskie media podają, że siła wiatru dochodziła nawet do 150 km/h.
W Meksyku woda zalała pola uprawne, a wiatr przewracał palmy. Kilkanaście tysięcy domów zostało pozbawionych prądu. Amerykańskie firmy energetyczne zamknęły platformy wiertnicze położone na wodach Zatoki Meksykańskiej i ewakuowały wszystkich pracowników. Wiadomo, że na skutek huraganu zginęła jedna osoba.
1200 gwardzistów w stanie gotowości
Wcześniej meteorolodzy ostrzegali przed wywołującymi powodzie intensywnymi opadami. W USA zamknięto drogę łączącą stały ląd z teksańską wyspą South Padre. Wstrzymano ruch statków w zatoce Corpus Christi, gdzie położona jest duża amerykańska rafineria.
Jak podają władze Teksasu, 1200 funkcjonariuszy Gwardii Narodowej jest w stanie najwyższej gotowości, a 14 nisko położonych hrabstw otrzymało ostrzeżenie kryzysowe. Na razie nie ma jednak zarządzenia o obowiązkowej ewakuacji. Takowe się pojawi, jeśli Dolly osiągnie prędkość 178 km/h.
Pamiętają o Katrinie
Amerykanie boją się, że może się powtórzyć tragedia sprzed kilku lat, kiedy słynna Katrina wyrządziła olbrzymie szkody w Stanach Zjednoczonych i pochłonęła w 2005 roku wiele ofiar na terenie stanów Luizjany, Missisipi i Alabamy.
Źródło: Reuters, PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Reuters/EPA