Nikt by się nie dziwił, gdyby o tej porze wszędzie dookoła leżał śnieg, a na termometrach było "poniżej zera". Tymczasem jest kilka, a nawet kilkanaście stopni "na plusie" i niektóre drzewa zaczynają kwitnąć. Zgodnie z prognozami ma tak być jeszcze przez jakiś czas. Dlaczego? Nie wiadomo.
Niespodziewanie ciepło jest od Bałtyku po Tatry. W pasie od Słubic do Opola, temperatura przekracza nawet kilkanaście stopni Celsjusza. Podobnie zapowiadają się najbliższe tygodnie. - Grudzień zapowiada się, jak na tę porę roku, bardzo ciepło. Z wysokimi temperaturami rzędu nawet 10, 12 stopni Celsjusza - mówi Artur Chrzanowski, synoptyk TVN Meteo.
Hmm...
Dlaczego tak się dzieje i czy to będzie się powtarzać? To dla klimatologów teraz największa zagadka. Dlatego z niecierpliwością czekają na dalszy ciąg pogodowych wydarzeń. - Nie tylko zwykli ludzie, że tak powiem, przecierają oczy. Meteorolodzy i klimatolodzy też. Rzeczywiście pod koniec listopada tak wysokiej temperatury w ostatnich dwudziestu, trzydziestu latach nie było - przyznaje prof. dr hab. Krzysztof Błażejczyk, klimatolog z Polskiej Akademii Nauk i Uniwersytetu Warszawskiego.
Jak dodaje, powietrze, które przynosi nam to ciepło, dociera do nas z północnej Afryki, znad Sahary i z Półwyspu Arabskiego. Pytany, dlaczego tak się dzieje i dlaczego nie napływało ono do nas wcześniej - rok czy dwa lata temu, zapowiada: - Na to będziemy się dopiero starali odpowiedzieć.
Klimatolodzy mówią wprost - to anomalia. I o ile brak deszczu w listopadzie nikogo nie dziwi, tak 11 stopni na termometrze już tak. Z przesądzaniem, czy to tzw. ocieplenie klimatu, są jednak ostrożni. - O ociepleniu klimatu decydują i cieplejsze, mniej śnieżne zimy, i bardziej upalne lata. To jest raczej taki jesienny wybryk natury, na podstawie którego nie można mówić o tym, że klimat się ociepla - tłumaczy prof. Błażejczyk.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24