Amerykańskiej Służbie Pocztowej grozi bankructwo - alarmuje jej szef, poczmistrz generalny Patrick Donahoe. Wezwał on Kongres do uchwalenia ustaw, które jego zdaniem pozwoliłyby na jej uratowanie.
Donahoe wystąpił we wtorek przed senacką Komisją Bezpieczeństwa Kraju i Spraw Rządowych. Powiedział m.in., że poczta w tym roku - drugi rok z rzędu - poniesie straty co najmniej 8 miliardów dolarów. Wkrótce nie będzie w stanie spłacać pożyczki od rządu, gdyż zbliża się do granicy dozwolonej wysokości kredytu.
Poczta jest w kryzysie finansowym, gdyż ludzie piszą coraz mniej listów, komunikując się przez e-maile, i coraz więcej rachunków płaconych jest przez internet. Liczba listów spadła o 22 procent w porównaniu z 2006 r.
Dodatkową przyczyną trudności jest spadek dochodów z reklam w związku z kryzysem finansowym i recesją.
Ratunkiem zwolnienia
Dyrektor poczty powiedział, że ratunkiem byłaby eliminacja doręczania listów w sobotę, zamknięcie około 3700 urzędów pocztowych w kraju i zwolnienie 120 000 pracowników, czyli prawie 20 procent siły roboczej.
Posunięcia te wymagają jednak zmian ustawowych. Prawo gwarantuje regularne dostawy poczty co tydzień pod 150 milionów adresów. Pracownicy mają zapewnioną pracę i świadczenia w układach zbiorowych wynegocjowanych przez związki zawodowe.
Donahoe zwrócił się do Kongresu o zgodę na zerwanie kontraktów związkowych. Umożliwiłoby to zwalnianie pracowników i nie wypłacanie im np. świadczeń z tytułu ubezpieczeń zdrowotnych.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24