Kilka tysięcy mieszkańców Łodzi z niepokojem czeka na wynik negocjacji, które zadecydują, czy w ich wieżowcach zostaną wyłączone windy. Wszystko przez to, że spółdzielnia nie płaciła rachunków za prąd: - My swoje płaciliśmy - skarżą się starsi ludzie, którzy wkrótce mogą zostać uwięzieni we własnych mieszkaniach. Prąd miał być wyłączony już 10 czerwca, ale termin przesunięto na 13 czerwca.
Jak mówi Sławomir Krenczyk, rzecznik prasowy Enea S.A. z powodu trwających negocjacji pomiędzy spółdzielnią a dostawcą prąd na razie nie zostanie wyłączony.
- Termin wyłączenia prądu przesunięto do najbliższego piątku – informuje Krenczyk. Jednocześnie dodaje, że nie może zdradzić szczegółów negocjacji ponieważ są one objęte tajemnicą.
"Brak prądu to dla nas dramat"
Kilka tysięcy mieszkańców SM "Śródmieście" miało od 10 czerwca zostać bez wind oraz oświetlenia na klatkach schodowych. Prąd miał zostać tylko w mieszkaniach. Wszystko przez to, że spółdzielnia nie płaciła rachunków.
Zdenerwowani całą sytuacją są mieszkańcy zadłużonej spółdzielni. - Płaciliśmy rachunki, gdzie są nasze pieniądze? - denerwują się łodzianie. I dodają, że wyłączenie prądu w kilkunastopiętrowym wieżowcu będzie dla nich dramatem.
Spółdzielnia w tarapatach
Zadłużenie SM "Śródmieście" u różnych wierzycieli sięga 35 mln złotych. Kiedy powstał dług? Dokładnie nie wiadomo. Kilka tygodni temu do bloków w centrum Łodzi z powodu długów przestała płynąć ciepła woda. Po kilku nerwowych dniach ciepło wróciło, ale jego dostawca zaznacza, że był to gest dobrej woli z jego strony. Jeżeli należności nie będą spłacone - kurki znów zostaną zakręcone.
Kto odpowiada za zamieszanie? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć prokuratura.
W ubiegłym roku zarzuty niegospodarności usłyszał były szef spółdzielni, 65-letni Krzysztof D. O to samo przestępstwo podejrzany jest też jego zastępca. Śledczy zwrócili uwagę m.in. na fakt, że byli szefowie spółdzielni narazili ją na duże starty, bo kupowali od miasta działki z bonifikatą, a potem przenosili własność działek na korzyść innych podmiotów. Takie działanie nie mieściło się w ramach udzielonej bonifikaty i miasto kilkukrotnie wystąpiło o jej zwrot. Tym samym spółdzielnia miała stracić kilka milionów złotych. Od momentu, kiedy Krzysztof D. usłyszał zarzuty, zarząd spółdzielni zmieniał się już trzykrotnie.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: JZ / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź