Eugeniusz W. przyznał się do tego, że sprzedawał "lewe" dokumenty, które umożliwiały ratownikom znalezienie pracy w kutnowskim aquaparku. Śledczym zeznał, że nie przeprowadzał wymaganych przez prawo egzaminów ani kursów, bo "od razu widział, czy ktoś się nadaje na ratownika".
O aferze w kutnowskim aquaparku poinformowaliśmy na tvn24.pl jako pierwsi. Szef kutnowskiego WOPR i pracownik miejscowego parku wodnego za pieniądze wystawiał dokumenty, z których wynikało, że kandydat przeszedł kurs i zdał egzamin na ratownika. Na tej podstawie „klienci” podejrzanego byli rekrutowani do pracy w kutnowskim parku wodnym.
Żadnych kursów ani egzaminów jednak nie było - przyznał to w czwartek w prokuraturze Eugeniusz W. Co więcej - twierdził, że... wcale nie musiał tego robić.
- Podejrzany zeznał, że przez wiele lat pracował jako nauczyciel i zna się na ludziach - informuje tvn24.pl Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
64-letni szef kutnowskiego WOPR przyznał, że za wystawienie dokumentów przyjął łącznie około 10 tys. złotych. Wcześniej śledczy ustalili, że wystawienie jednego z dwóch wymaganych do pracy w aquaparku zaświadczeń (na młodszego ratownika i ratownika WOPR) Eugeniusz W. "kasował" od 500 do 700 złotych.
Podejrzanemu grozi do 8 lat więzienia. Mężczyzna do czwartku pracował też w kutnowskim aquaparku - został zwolniony po naszej publikacji i postawieniu zarzutów przez śledczych.
"Oceniał na oko"
- Śledczy usłyszeli od Eugeniusza W., że dzięki swojemu doświadczeniu potrafił uznać, komu może wystawić dokumenty zezwalające na pracę w roli ratownika - informuje prokurator Kopania.
Okazuje się jednak, że "oko" podejrzanego mogło zawieść przynajmniej raz. Jak ustalili prokuratorzy, w kutnowskim aquaparku pracowała kobieta, która zapisała się na kurs pływaniu dopiero po pozytywnym przejściu rekrutacji na ratownika. Na tej podstawie śledczy uznali, że kobieta nie potrafiła pływać.
Echa afery
Oprócz Eugeniusza W., zarzuty wcześniej usłyszało już 9 ratowników, które pracowały w kutnowskim aquaparku - grozi im do dwóch lat więzienia. Dwoje z nich wciąż odpowiada za bezpieczeństwo na obiekcie. Jak informuje tvn24.pl dyrektor kutnowskiego parku wodnego, decyzja co do ich przyszłości nie została jeszcze podjęta.
W kutnowskiej prokuraturze wciąż toczy się śledztwo w sprawie dramatu 9-letniej Niemki, która rok temu topiła się w kutnowskim basenie. Na razie w sprawie nikt nie usłyszał zarzutów. Wiadomo, że kiedy dziecko się topiło, na zmianie był jeden pracownik zatrudniony na podstawie dokumentów kupionych od Eugeniusza W.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: Bartosz Żurawicz/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź