Przyjechał po córkę na dworzec. Próbował wjechać na parking podziemny przy dworcu Łódź Kaliska. Problem w tym, że ten dworzec nie ma takiego parkingu. Skończyło się na dwugodzinnym wciskaniu hamulca na schodach.
52-letni kierowca samochodu osobowego wpadł w tarapaty w czwartek rano. Przyjechał po córkę, która autobusem przyjechała na dworzec.
- Był tu pierwszy raz w życiu. Chciał podjechać jak najbliżej - opowiada asp. Marzanna Boratyńska z łódzkiej policji.
Kierowca jechał aleją Unii Lubelskiej. Kiedy przejeżdżał obok dworca, zobaczył schody prowadzące na perony.
- Pomyślał, że to zjazd na parking podziemny - dodaje Boratyńska.
Kierowca spostrzegł swoją pomyłkę, kiedy auto już utknęło na schodach.
"Zaciskał hamulec"
- Całe szczęście, że nie zjechał niżej. Mężczyzna nie wysiadł z samochodu, tylko cały czas zaciskał hamulec. Dobrze zrobił - komentuje Wojciech Skalski, pracownik pomocy drogowej, który wyciągał kierowcę.
Po dwóch godzinach od pechowego skrętu, auto zostało wyciągnięte na jezdnię. Schody nie zostały uszkodzone. Mężczyzna dostał 300 złotych mandatu.
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24 | Goranka