Wyborcy z Daszyny (woj. łódzkie) wybrali go na wójta, chociaż ostatni raz poza celą był w kwietniu ubiegłego roku. W gminie zamiast aresztowanego Zbigniewa Wojtery rządzi samorządowiec wybrany przez premiera. A sytuacja faworyta mieszkańców ciągle jest niejasna. O wyjaśnienie sprawy śledczych poprosił Rzecznik Praw Obywatelskich.
Prawne problemy Wojtery nie zraziły jednak mieszkańców gminy Daszyna, którzy jesienią wybrali go na kolejną kadencję na stanowisko wójta. Wojtera jednak nie mógł formalnie odebrać mandatu, bo prokuratura nie zgodziła się na to, żeby aresztowany został przywieziony do urzędu gminy na ślubowanie.
Skutek tego taki, ze Wojtera ciągle nie odebrał mandatu. Władzy też nie może przejąć nikt z jego politycznego otoczenia. Gminą rządzi Sebastian Zaborowski, wyznaczony przez premiera.
Biuro Rzecznika Praw Obywatela ma wątpliwości, czy prokuratura nie naruszyła prawa Wojtery do jego konstytucyjnego, biernego prawa wyborczego. Jednocześnie RPO uważa, że prokuratorskie "nie" dla złożenia ślubowania przez wybranego samorządowca mogło naruszyć też czynne prawo wyborcze mieszkańców gminy.
"W tym kontekście należy również wskazać na niezmierne ważny art. 60 Konstytucji RP, który stanowi o prawie dostępu do służby publicznej obywateli polskich korzystających z pełni praw publicznych, na jednakowych zasadach" - podkreśla Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich w piśmie skierowanym do Prokuratury Krajowej, która prowadzi śledztwo w sprawie Wojtery.
RPO poprosiło śledczych o wyjaśnienia, dlaczego prokuratura uniemożliwiła wójtowi Daszyny objęcie mandatu po reelekcji.
"Będę wdzięczny za odniesienie się do podniesionych w niniejszym piśmie wątpliwości Rzecznika dotyczących kwestii ograniczenia (...) konstytucyjnych praw obywatela" - kończy pismo Biuro RPO.
Zza krat
Zbigniew Wojtera został zatrzymany w kwietniu jako jedna z 11 osób, które według Prokuratury Okręgowej w Łodzi działały w zorganizowanej grupie przestępczej.
Zdaniem śledczych w latach 2009–2017 miała ona wyłudzić na szkodę Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR) nawet 11 mln zł dotacji. Działalność miała polegać na wyłudzaniu dofinansowania w ramach systemów wsparcia bezpośredniego w rolnictwie.
Podstawą nielegalnego procederu były dokumenty przedkładane w biurze powiatowym ARiMR w Łęczycy, w których podawano nieprawdę, co do prowadzenia działalności rolniczej. Według prokuratury, na obecnym etapie śledztwa w tej sprawie jest 14 podejrzanych.
Autor: bż/ec / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź