Martwi mnie ten nowy purytanizm podszyty nienawiścią do mężczyzn, który jest pozostałością po ruchu #MeToo - oświadczył austriacki reżyser Michael Haneke. Dodał, że obecna debata o przemocy seksualnej przepełniona jest "bezrefleksyjną nienawiścią" i "ślepą podłością".
Dwukrotnie nominowany do Oscara, zdobywca dwóch Złotych Palm w Cannes, Michael Haneke - w rozmowie z austriackim dziennikiem "Kurier" - odniósł się do debaty wokół ruchu #MeToo, który zrodził się w październiku ubiegłego roku po ujawnieniu największej afery seksualnej Hollywood - afery Harvey'a Weinsteina.
"Bezrefleksyjna nienawiść, ślepa podłość"
- Naturalnie, uważam, że każda forma molestowania i wykorzystywania powinna zostać ukarana - podkreślił Haneke. - Jednak ta histeria oparta na osądach i uprzedzeniach, bez żadnego procesu, a która się teraz rozpowszechnia, jest moim zdaniem absolutnie obrzydliwa. I nie chcę wiedzieć, ile z tych oskarżeń, odnoszących się do zdarzeń sprzed 20 albo 30 lat, które przede wszystkim są [formą] zemsty, z napaściami na tle seksualnym nie mają zbyt wiele wspólnego - podkreślił.
Haneke podkreślił, że obecna debata, która jest efektem ruchu #MeToo, jest przepełniona "bezrefleksyjną nienawiścią, ślepą podłością" i nie skupia się na faktach.
Zdaniem austriackiego twórcy ta debata pozbawiona procesów niszczy ludziom życie, chociaż w wielu przypadkach przestępstwo nie zostało udowodnione. - Ludzie są medialnie zabijani, a ich kariery rujnowane - powiedział reżyser.
- Każdy "shitstorm" ["gównoburza" - przyp. red.], który pojawia się nawet na forach internetowych poważnych gazet po publikacji takich "rewelacji", zatruwa społeczną atmosferę - zauważył. - Martwi mnie ten nowy purytanizm podszyty nienawiścią do mężczyzn, który jest pozostałością po ruchu #MeToo - dodał.
"Gdzie my żyjemy? Czy to nowe średniowiecze?"
Haneke wymienił kilka przykładów akcji protestacyjnych, które wymierzone były w działania artystyczne, a które jego zdaniem są "groteskowe".
- Niedawno pojawiła się petycja online skierowana do jednego z amerykańskich muzeów, a która doprowadziła do tego, że jeden z obrazów Balthusa [właściwie Balthasar Kłossowski de Rola, francuski malarz pochodzenia polskiego - przyp. red.] został zdjęty z wystawy, ponieważ przedstawiał dziewczynę w dwuznacznej pozie. Balthus jest jednym z najbardziej znaczących malarzy XX wieku, a taka akcja jest po prostu groteskowa. Czy nieokrzesani drobnomieszczanie próbują być mądrzejsi i bardziej moralni niż publiczność muzealna? - pytał Haneke.
Zdaniem jednego z najbardziej utytułowanych austriackich filmowców kampanie przeciwko jakiejkolwiek formie erotyki w sztuce sprawiają, że w artystach rodzi się strach.
- Gdzie my żyjemy? Czy to nowe średniowiecze? Jeszcze raz: to nie ma nic wspólnego z faktem, że każda forma napaści seksualnej i fizycznej - obojętnie, czy wobec kobiet, czy wobec mężczyzn - powinna być potępiona i ukarana - podkreślił reżyser. - Ale polowanie na czarownice powinno zostać w średniowieczu - zaznaczył.
- Mogę sobie wyobrazić, że po publikacji tego wywiadu przeczytam w internecie: "Haneke, męska szowinistyczna świnia" - podsumował Haneke.
Autor: tmw//now / Źródło: kurier.at
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock