Nicolas Ghesquière to jeden z najbardziej utalentowanych i cenionych projektantów mody na świecieBalenciaga
Nicolas Ghesquière, jedna z największych gwiazd współczesnej mody, planuje otworzyć własną markę. Od czasu, jak w ubiegłym roku projektant odszedł z Balenciagi, co wywołało sensację w całej branży, prowadzi rozmowy z inwestorami. Jest trzech chętnych, którzy próbują go namówić na biznes, ale Francuz wciąż nie wybrał nikogo spośród nich. Bo walczy o jak największe udziały w domu mody, który będzie nosił jego nazwisko.
- Nadal współpracuję z Nicolasem, choć w listopadzie opuścił Balenciagę. Regularnie rozmawiamy i spotykamy się - zdradziła stylistka Marie-Amélie Sauvé, wieloletnia muza i prawa ręka Nicolasa Ghesquière'a, w wywiadzie dla magazynu "The Cut".
Dając do zrozumienia, że projektant pracuje nad czymś, co "wykracza poza modę", potwierdziła pogłoski, że 42-letni Francuz przygotowuje comeback. "New York Post", powołując się na anonimowe źródło, podaje, że były dyrektor artystyczny Balenciagi planuje otworzyć własny dom mody. Podobno negocjuje odsprzedanie swoich 10 procent udziałów w Balenciadze, które dostał w ramach kontraktu, a za uzyskane środki chce rozpocząć działalność na własny rachunek.
Poza tym, kilka bogatych koncernów stara się namówić go na współpracę. Wśród najpoważniejszych kandydatów są: Li & Fung z Hongkongu (właściciel m.in. marek Rachel Zoe, Guerlain i Vena Cava), paryski LVMH (do którego należą m.in. Dior, Givenchy, Céline, Louis Vuitton, Moët & Chandon i Bulgari) oraz Diesel Group, w ramach której Renzo Rosso skupia m.in. domy mody Maison Martin Margiela, Marni i Viktor & Rolf.
Wśród nich nie ma koncernu PPR, co potwierdzałoby przypuszczenia, że sfrustrowany Ghesquière odszedł z należącej do niego Balenciagi z powodu konfliktu z właścicielem, François-Henri Pinaultem, który naciskał na większą komercyjność projektów.
"Wszyscy staramy się go pozyskać"
- Wszyscy staramy się go pozyskać. To geniusz o bardzo unikalnym spojrzeniu na modę - "New York Post" powołuje się na swoje źródło informacji.
Media, które podchwyciły tę wypowiedź, sugerują, że tą osobą może być Renzo Rosso, który chce stworzyć modowy koncern na miarę LVMH, PPR i Prada Group, a wizjoner i jeden z najbardziej cenionych projektantów mody na świecie, za jakiego uchodzi Ghesquière, to byłaby perła w koronie.
Jednak umowa między nimi nie została jeszcze podpisana, bo kreator walczy o jak największe udziały w domu mody, który nosiłby jego nazwisko. Nie chodzi nawet o pieniądze, co o wolność artystyczną, której zaczynało mu brakować w Balenciadze. Jednak Rosso nie jest chętny do ustępstw, o czym wie Martin Margiela - panowie nie mogli się porozumieć w kwestiach artystycznych i założyciel marki odszedł z niej krótko po tym, jak Włoch ją kupił.
Ghesquière nie skomentował do dziś ani swojej rezygnacji z poprzedniego stanowiska, ani swoich obecnych planów. Za niego zabrała głos Sauvé: - On wróci. To wielki pasjonat mody.