Były prezes Sądu Apelacyjnego w Krakowie Krzysztof S. stanął przed Sądem Okręgowym w Rzeszowie, gdzie w środę rozpoczął się jego proces. Mężczyzna odpowiada za udział w zorganizowanej grupie przestępczej, przyjmowanie korzyści majątkowych i pranie brudnych pieniędzy.
Decyzją sądu proces odbywa się za zamkniętymi drzwiami, dlatego dziennikarze nie zostali wpuszczeni na salę. O wyłączenie jawności wnioskowała prokuratura ze względu na dobro postępowania przygotowawczego prowadzonego w Prokuraturze Regionalnej w Rzeszowie dotyczące podejrzenia korupcji w SA w Krakowie. To właśnie z tego postępowania został wyłączony wątek Krzysztofa S.
- Prokuratura wystąpiła z wnioskiem do sądu o wyłączenie jawności z uwagi na dobro toczącego się śledztwa. My się wnioskowi nie sprzeciwiamy, natomiast kodeks nie przewiduje takiej podstawy wyłączenia jawności, jak dobro toczącego się śledztwa – zauważył przed rozprawą mec. Jan Widacki, obrońca Krzysztofa S. Dodał jednak, że „jeśli chodzi o dobro jego klienta, to obrona ten wniosek poparła, nie akceptując jedynie podstawy”.
Były prezes SA w Krakowie wszedł na salę rozpraw kilkanaście minut po godz. 9 w asyście policjantów; miał ręce skute kajdankami.
Widacki, pytany przez dziennikarzy, czy jego klient przyznał się do zarzucanych mu czynów odparł, że się nie przyznał, ale będzie składał wyjaśnienia.
Niedopełnienie obowiązków, przyjmowanie łapówek
Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej oskarżył Krzysztofa S. o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, na czele której miał stać inny podejrzany w tej sprawie - dyrektor Sądu Apelacyjnego w Krakowie Andrzej P.
Krzysztof S. odpowiada też za niedopełnienie obowiązków prezesa Sądu Apelacyjnego w Krakowie i przyjmowanie korzyści majątkowych znacznej wartości w kwocie nie mniejszej niż 376,3 tys. zł.
Korzyści te - według śledczych - były przyjmowane przez byłego prezesa SA w Krakowie jako zapłata za realizację rzekomych zamówień na opracowania teoretyczne; otrzymywał on je w zamian za przychylność dla pozostałych członków zorganizowanej grupy przestępczej oraz brak realizacji obowiązków prezesa sądu i w ten sposób umożliwienie pozostałym podejrzanym przywłaszczenia co najmniej 21 milionów zł na szkodę SA w Krakowie.
Prokuratura oskarżyła Krzysztofa S. także o pranie brudnych pieniędzy i poświadczanie nieprawdy w dokumentach.
Uchylony immunitet
Oskarżenie Krzysztofa S. było możliwe po tym, gdy 20 marca 2017 r. Sąd Dyscyplinarny przy Sądzie Apelacyjnym w Łodzi uchylił na wniosek prokuratury immunitet sędziemu. W uchwale tej Sąd Dyscyplinarny nie uwzględnił jednak wniosku prokuratury o wyrażenie zgody na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie byłego prezesa. Prokurator zaskarżył tę część rozstrzygnięcia do Sądu Najwyższego.
SN uwzględnił zażalenie prokuratury i 8 czerwca podjął uchwałę o wyrażeniu zgody na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie Krzysztofa S. Jeszcze tego samego dnia były prezes został zatrzymany, a 10 czerwca sąd wyraził zgodę na jego aresztowanie.
Kolejni podejrzani
Wątek dotyczący b. prezesa SA w Krakowie został wyłączony ze śledztwa dotyczącego podejrzenia korupcji w tym sądzie prowadzonym przez rzeszowską prokuraturę regionalną. Zarzuty w tej sprawie usłyszało dotychczas 26 osób, z których 13 przebywa w aresztach.
Część z nich ma zarzuty udziału w tej samej grupie przestępczej, co były prezes i były dyrektor sądu, a także zarzuty korupcyjne.
Oprócz nich – według prokuratury – w skład grupy wchodzili również między innymi główna księgowa tego sądu - Marta K., dyrektor Centrum Zakupów Dla Sądownictwa - Marcin B. oraz przedsiębiorcy, którzy wystawiali na rzecz Sądu Apelacyjnego w Krakowie fikcyjne faktury VAT i inne dokumenty poświadczające rzekome wykonanie zleceń na rzecz tego sądu w celu uzyskania nienależnych środków pieniężnych.
Zdaniem prokuratury grupa zajmowała się przywłaszczaniem środków pieniężnych przekazywanych przez Skarb Państwa do dysponowania Sądowi Apelacyjnemu w Krakowie. Grupa miała też dokonywać przestępstw "przeciwko wiarygodności dokumentów oraz przeciwko obrotowi gospodarczemu".
Sprawa przeniesiona
Akt oskarżenia przeciwko byłemu prezesowi krakowskiego SA przygotował w sierpniu Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej. Najpierw akt oskarżenia trafił do Sądu Okręgowego w Krakowie, ale ten zwrócił się do SN o przekazanie sprawy do rozpoznania innemu równorzędnemu sądowi. Powodem takiego stanowiska - jak argumentował sąd w Krakowie - jest dobro wymiaru sprawiedliwości, gdyż sąd okręgowy podlega prezesowi sądu apelacyjnego; sędziowie musieliby więc sądzić swojego byłego przełożonego.
W efekcie sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Rzeszowie.
Autor: wini/i / Źródło: TVN24 Kraków / PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24