20-latek z grupą znajomych spożywał alkohol w miejscu publicznym. Gdy dzielnicowy chciał im wypisać mandaty, został zaatakowany pełną butelką. Wpadł po dwóch tygodniach.
Do ataku na funkcjonariusza doszło przy ul. Bończyka w Zabrzu. - Dzielnicowy zauważył grupę mężczyzn pijących alkohol w miejscu publicznym. Zwrócił im uwagę i chciał wypisać mandaty, gdy nagle został zaatakowany od tyłu. Napastnik uderzył go w plecy, a później jeszcze kilka razy pełną butelką w szyję i głowę - relacjonuje Marek Wypych z zabrzańskiej policji.
Jak mówi dalej Wypych, dzielnicowy był tak poturbowany, że został przewieziony do szpitala.
- Policjant zdążył jednak odwrócić się i rozpoznać napastnika. Był to znany mu 20-letni mieszkaniec tej dzielnicy- tłumaczy.
Wpadł, gdy odwiedził dziecko
Mężczyzna przez blisko 2 tygodnie ukrywał się przed policją. - Zatrzymaliśmy go w szpitalu przy ulicy 3-go Maja, gdzie przebywa jedno z jego dzieci. Przypuszczaliśmy, że mężczyzna będzie chciał odwiedzić swoją chorą pociechę - mówi Wypych.
20-latek usłyszał zarzut naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza, za co grożą nawet 3 lata więzienia. - W trakcie przesłuchania częściowo przyznał się do ataku i stwierdził, że faktycznie sporo wtedy wypił i wszystkiego nie pamięta - podsumowuje policjant.
Mężczyzna trafił do aresztu, bo jednocześnie ciąży na nim wyrok jednego roku pozbawienia wolności w związku z popełnionym w przeszłości włamaniem.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: jsy/r / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Katowice