Miałem wracać do Warszawy rejsowym samolotem LOT. Lot opóźniał się, a w pewnym momencie była informacja, że może zostać odwołany. Pan marszałek Sejmu podjął decyzję, że będziemy wracać razem - tak europoseł Prawa i Sprawiedliwości Karol Karski tłumaczył w środę, dlaczego w marcu leciał z Rzeszowa rządowym samolotem razem z Markiem Kuchcińskim.
Według dokumentów, które ujawnił w środę portal tvn24.pl, 9 marca 2019 roku marszałek Kuchciński leciał z Rzeszowa do Warszawy. Do listy pasażerów na pół godziny przed startem został dopisany między innymi europoseł PiS Karol Karski.
"Pan marszałek podjął decyzję, że będziemy wracać razem"
O tym locie Karski opowiadał dziennikarzom w Sejmie.
- Raz byłem z panem marszałkiem w Rzeszowie. Uczestniczyłem w spotkaniach dotyczących również spraw europejskich. Pierwotnie miałem wracać samolotem LOT, rejsowym - powiedział.
Jak dodał, jego lot opóźniał się. - W pewnym momencie była informacja, że może zostać odwołany. Pan marszałek podjął wówczas decyzję, że będziemy wracać razem - stwierdził europoseł.
Pytany, czy to marszałek zaproponował mu przelot, europoseł odparł: - To była kwestia sytuacyjna po prostu.
Przyznał, że nie płacił za lot. - Ponieważ towarzyszyłem marszałkowi. Uczestniczyłem z panem marszałkiem w spotkaniach - tłumaczył.
"Bez decyzji marszałka nic by się nie dokonało"
Karski, dopytywany, czy był częścią oficjalnej delegacji, odparł: - To jest kwestia do potwierdzenia w różnych miejscach. Jeśli towarzyszyłem marszałkowi, to znaczy, że byłem częścią tej grupy, która mu towarzyszyła. Pytany ponownie, czy to marszałek Kuchciński zaprosił go na pokład rządowego samolotu, odpowiedział: - Bez decyzji marszałka nic by się nie dokonało.
Autor: ads//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24