5-metrowy krzyż poróżnił mieszkańców niewielkiej miejscowości Cudków w powiecie częstochowskim. Przez kilkadziesiąt lat stał przy skrzyżowaniu, przed domem 57-letniej dziś kobiety, aż ta - nie mogąc się doprosić o jego przeniesienie - chwyciła za piłę i krzyż odcięła. Wieś teraz o sprawie dyskutuje i szuka sposobu na rozwiązanie sporu.
- Cóż winien ten krzyż, jak se babcie, przyjdą pośpiewają trochę?
- Jak tak można? To nie jest drzewo, że można iść tak i usunąć. To jest profanacja krzyża.
- Tradycja jest, że krzyż powinien na rozdrożu być. A po drugie on tu stoi ponad 80 lat. Jak go mamy gdzie indziej przenosić?
Sąsiedzi Heleny Krzesickiej nie mogą się pogodzić z tym, że usunęła krzyż sprzed swojej posesji. Kobieta przyznała, że osobiście odcięła go piłką od metalu, bo nikt nie chciał jej słuchać, gdy prosiła by go przenieść gdzie indziej. CZYTAJ WIĘCEJ TUTAJ
Mieszkańcy mówią o tym z wyraźnym żalem: - Są bardzo przywiązani do tego miejsca. Ten krzyż tyle lat tu stał, że po prostu nie wyobrażają sobie, gdzie można byłoby go przenieść. Tu jest krzyżówka i tylko tu pasuje – przekonuje jedna z sąsiadek pani Haliny.
Krzyż wycięty po kilkudziesięciu latach
- Chcieliśmy, żeby ten krzyż został przeniesiony, ale nie ma w Cudkowie miejsca, gdzie mógłby być postawiony. Nikt tego krzyża nie chce. To jest podobno jedyne miejsce na ten krzyż – narzeka na brak woli do szukania kompromisu partner pani Haliny i opowiada skąd w ogóle krzyż wziął się przed posesją.
- W 1932 roku krzyż postawiła babcia właścicielki. W 1965 roku odnowił go dziadek. Za swoje pieniądze. To był prywatny krzyż. Natomiast w 1995 roku mieszkańcy Cudkowa bez zgody właścicielki, powiadomienia czy zapytania, wymienili krzyż na metalowy i uznali za swój. Od tej pory jest spór – wyjaśnia.
Policja poinformowała w oficjalnym komunikacie, że kobieta wycięła krzyż, bo przeszkały jej zbiórki mieszkańców i ich głośne modlitwy. 57-latka twierdzi jednak, że nie o względy religijne tutaj chodzi. - Ja po prostu tego krzyża nie uznaję. Moim zdaniem, nie był nawet poświęcony, a oskarża się mnie w tej chwili o profanację - mówi Halina Krzesicka.
Zaznacza, że 2 miesiące temu była u księdza, prosząc go o przeniesienie krzyża w inne miejsce. Denerwowało ją, że płot przy jej domu dwukrotnie został zniszczony przez zdobiące krzyż kobiety. - Ja nie jestem z tego dumna, nie to było moim zamiarem, ale to był akt rozpaczy - tłumaczy.
Policja oceniła, że zachowanie 57-latki może zostać uznane za obrazę uczuć religijnych, a w związku z tym, że odcięty krzyż zabrała na posesję, również za kradzież. Mieszkance Cudkowa mogłoby za to grozić nawet 5 lat więzienia.
Krzyż trafi do kościoła
Odpiłowany krzyż trafił w końcu na posesję jednej z sąsiadek pani haliny. - Teraz leży w stodole, ale będzie przewieziony do kościoła – zapewnia sołtys Cudkowa, Adam Orzeł i dodaje: - Będziemy cierpliwie czekać. Jeżeli nie będzie można go ruszać, postawimy nowy, w innym miejscu.
Nie wyklucza, że krzyż stanie po drugiej stronie skrzyżowania.
Sprawą krzyża z Cudkowa zainteresowały się też Fakty TVN.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: NS/kv / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice | Paweł Skalski