Michał J., były wiceprezydent Wrocławia usłyszał zarzuty korupcji. Według "Gazety Wrocławskiej", dotyczą one sposobu uzyskiwania kontraktów na organizowanie imprez na Stadionie Wrocław. Firma, która się nimi zajmowała, miała fundować wiceprezydentowi zagraniczne podróże. Prezes firmy usłyszał zarzuty razem z wiceprezydentem.
- Wrocławska prokuratura nadzoruje śledztwo prowadzone przez Centralne Biuro Antykorupcyjne od listopada 2012 roku. Michał J. usłyszał zarzuty przyjęcia i wręczenia korzyści majątkowej - informuje Małgorzata Klaus, rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. Śledczy nie chcą potwierdzić, że za inicjałem kryje się były wiceprezydent, ale nieoficjalnie udało nam się ustalić, że chodzi rzeczywiście o niego.
Według "Gazety Wrocławskiej" zarzuty związane są ze sprawą imprez organizowanych na Stadionie Wrocław. Lokalni dziennikarze ustalili, że firma, która starała się o kontrakty, fundowała wiceprezydentowi wczasy w Zanzibarze. Prokuratura nie chce potwierdzić, że to właśnie tej sprawy dotyczy śledztwo, ale prezes tej firmy usłyszał zarzuty razem z wiceprezydentem. - Prokurator zarzuca mężczyźnie wręczenie korzyści majątkowej - mówi Klaus.
Oświadczenie byłego wiceprezydenta
Jednocześnie, po pojawieniu się doniesień o zarzutach dla Michała J., były wiceprezydent wydał specjalne oświadczenie. Podkreśla w nim, że sprawa jego wyjazdów urlopowych "była przedmiotem procesowego badania prokuratury i CBA przez okres dwóch lat".
"Złożyłem bardzo szeroką relację jako świadek, wyjaśniając wnikliwie kwestionowane okoliczności oraz potwierdzając to licznymi dokumentami. Co do swojego postępowania w tej sprawie nie mam zastrzeżeń i jestem głęboko zaniepokojony obecnym jej trybem, ponieważ od dawna byłem przekonany, że jest definitywnie wyjaśniona" - napisał w oświadczeniu były wiceprezydent, a w rozmowie z "Gazetą Wrocławską" skarży się: - W dniu w którym chciałem ogłosić, ze kandyduję na prezydenta Wrocławia dostałem telefon z informacją, ze będą mi przedstawione zarzuty.
Wieloletni konflikt prezydentów
Michał J. był wiceprezydentem od 2007 roku. 2 października 2012 r. Rafał Dutkiewicz postanowił odwołać go ze stanowiska swojego zastępcy. Jako przyczynę wskazał to, że J. nie rozliczył dwóch imprez, które dwa lata temu odbyły się na stadionie miejskim. Chodzi o koncert zespołu Queen z 7 lipca i turniej piłkarski Polish Masters, który odbył się w dniach 21-22 lipca. Ich organizacją zajmowała się właśnie firma Dynamicom.
Dutkiewicz przekonywał, że dwie firmy, które na zlecenie miasta przygotowywały imprezy, nie rozliczyły się z 14 mln zł, przekazanych im przez magistrat.
We wrocławskim sądzie toczy się proces, jaki J. wytoczył Dutkiewiczowi. Były wiceprezydent poczuł się znieważony słowami prezydenta Wrocławia, jakoby miał nie rozliczać się z organizowanych na stadionie imprez.
Sprawa o naruszenie dóbr w toku
Firma Dynamicom w październiku 2012 roku złożyła w sądzie pozew o naruszenie dóbr osobistych. Według prezesa firmy miasto jest winne Dynamicomowi pieniądze. Chodzi o kwotę 3 mln zł.
- Przez całe zamieszanie i oczernianie przez prezydenta naszej firmy straciliśmy kilku ważnych klientów, mimo że tak naprawdę nie zrobiliśmy niczego złego, rozliczyliśmy się ze wszystkich pieniędzy i mamy na to dokumenty - tłumaczył w październiku 2013 roku Tomasz G., prezes Dynamicomu.
Autor: mir / Źródło: TVN24 Wrocław, Gazeta Wrocławska, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław