- Czy państwo polskie jest naprawdę takie bezlitosne? - pytają m.in. premiera Tuska kursanci, którzy przez nielegalnie działającego instruktora mogą stracić prawa jazdy. Z oficjalnym pismem zwrócili się do najwyższych władz w państwie. Wcześniej donieśli do prokuratury na prezydenta Legnicy.
- Mamy nadzieję, że ktoś na górze zajmie się tą sprawą - mówi jeden z ponad pół tysiąca poszkodowanych. I pyta: - Oszusta traktuje pobłażliwie, a nas ofiary skazuje na biedę?
Zdali prawo jazdy, ale mogą je stracić
Sprawa dotyczy 547 kierowców, którzy mogą stracić prawo jazdy, bo ich instruktor sam go nie posiadał. W latach 2006-2009, czyli w czasie, kiedy kursanci Marka K. zdawali egzamin, mężczyzna miał zakaz prowadzenia pojazdów. Wszystko przez to, że dwukrotnie prowadził samochód pod wpływem alkoholu. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT.
Poszkodowani broni jednak nie składają. Właśnie wysłali oficjalne pismo do premiera Donalda Tuska, prezydenta Bronisława Komorowskiego i Rzecznika Praw Obywatelskich.
- Nie od dziś wiadomo, że w obecnych czasach prawo jazdy jest niezbędne i często jest wyznacznikiem „być albo nie być”. Zwłaszcza, jeśli dotyczy osób mieszkających na wsiach z dala od miast - wyjaśniają w liście kierowcy.
Zwracają się o pomoc
- Urzędnicy Miasta Legnicy i Starostwa Świdnickiego zasłaniają się dobrem społecznym i dobrem obywateli. Odbierając nam prawo jazdy, tylko czyje dobro mają na myśli? Bo na pewno nie nasze - piszą z żalem poszkodowani.
Ich zdaniem urzędnicy próbują zrzucić winę na nich i traktują ich tak, jakby to oni byli fałszerzami.
- Dlatego prosimy, aby ktoś zabrał głos w naszej obronie i wytłumaczył urzędnikom, że przepisy są dla ludzi, a nie ludzie dla przepisów. Ustawodawca stanowiąc prawo chce zapobiec popełnianiu przestępstwa przez oszustów, a w naszej sprawie jest tak, że urzędnicy wykorzystują prawo do uciskania niewinnych i nieświadomych obywateli - denerwują się kierowcy.
- Bylibyśmy wdzięczni, gdyby pan premier znalazł czas na spotkanie z naszymi przedstawicielami - kwitują.
Donieśli na prezydenta Legnicy
500 kierowców z Legnicy i powiatu świdnickiego usłyszało w listopadzie 2013 roku, że straci prawa jazdy. Legniccy urzędnicy tłumaczyli, że dokumenty muszą odebrać, bo właściciel szkoły nie miał uprawnień, by szkolić. Przez jazdę pod wpływem alkoholu dwukrotnie stracił prawo jazdy, w 2006 i 2009 roku.
Oprócz tego fałszował zaświadczenia o ukończeniu kursów. Jazdy prowadził on, natomiast na dokumentach widnieje imię jego ojca. Dodatkowo, Marek K. zatrudniał u siebie innego instruktora bez uprawnień. Mężczyzna w 2010 roku usłyszał wyrok trzech lat więzienia w zawieszeniu na 7 lat i zakaz prowadzenia działalności.
Pierwszy raz decyzję o cofnięciu praw jazdy wydał właśnie prezydent Legnicy. Opierał się na wyroku sądu, który mówił o przepadku fałszywych zaświadczeń na rzecz Skarbu Państwa.
Jego postanowienie podtrzymało Samorządowe Kolegium Odwoławcze, do którego odwołali się poszkodowani. Teraz legnicka prokuratura rozważa zaskarżenie decyzji SKO.
W styczniu jeden z pokrzywdzonych złożył zawiadomienie do legnickiej prokuratury. Oskarża w nim prezydenta o niedopełnienie swoich obowiązków i działanie na szkodę wszystkich 500 kursantów. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT.
"To była naprawdę dobra szkoła jazdy"
Autor: mir,balu/i / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Wrocław