Na liczniku miał 150 km/h i pędził autostradą A4... pod prąd. Przejechał tak prawie 80 kilometrów. W weekend policjanci zatrzymali mężczyznę, który nie umiał wyjaśnić swojego zachowania.
Do policyjnego pościgu doszło po północy z soboty na niedzielę. Starszy mężczyzna jechał w stronę Wrocławia.
- Mundurowych z Legnicy o niebezpiecznym aucie, które jedzie pod prąd, poinformowali przerażeni kierowcy. Zachowanie poruszającego się niezgodnie z przepisami zmuszało innych uczestników ruchu do gwałtownych manewrów i stwarzało bezpośrednie zagrożenie spowodowania katastrofy w ruchu drogowym – przyznaje st. asp. Paweł Petrykowski z dolnośląskiej policji.
Stanie przed sądem
By dogonić pędzący samochód policjanci musieli najpierw dojechać do odpowiedniego zjazdu, bo sami znajdowali się po właściwiej stronie drogi. Później wyprzedzili auto. – Udało się wyhamować samochód, którym mężczyzna jechał, a na najbliższym zjeździe opuścić autostradę – relacjonuje Petrykowski. Po zatrzymaniu samochodu okazało się, że ryzykantem był 74-letni mężczyzna z Niemiec. Kierowca był trzeźwy, ale nie potrafił wytłumaczyć dlaczego, przez blisko 80 km, jechał po niewłaściwym pasie. Za zagrożenie, które spowodował obcokrajowiec będzie odpowiadał przed sądem.
Do zatrzymania mężczyzny doszło w okolicach Legnicy:
Autor: tam/r / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu | mattox