Prawie cała komisja weryfikacyjna z przewodniczącym Patrykiem Jakim na czele czeka na jakieś zdanie, które oczerni w jakikolwiek sposób Hannę Gronkiewicz-Waltz, nie wchodząc dalej w meritum sprawy i nie sprawdzając wiarygodności ani tego zdania, ani tego, kto je wypowiada - ocenił w "Jeden na jeden" przewodniczący klubu PO Sławomir Neumann.
W poniedziałek odbyło się pierwsze posiedzenie komisji weryfikacyjnej do spraw reprywatyzacji. Tematem przewodnim była sprawa dwóch warszawskich nieruchomości - przy ulicy Twardej 8 i 10.
Przewodniczący klubu PO Sławomir Neumann stwierdził w "Jeden na jeden" w TVN24, że "nic nowego w tej komisji nie było".
"Czekają na zdanie, które oczerni Hannę Gronkiewicz-Waltz"
- Nie spodziewałem się niczego innego. Prawie cała komisja z przewodniczącym Jakim na czele czeka na jakieś zdanie, które oczerni w jakikolwiek sposób Hannę Gronkiewicz-Waltz, nie wchodząc dalej w meritum sprawy i nie sprawdzając wiarygodności ani tego zdania, ani tego, kto to zdanie wypowiada - powiedział.
Neumann został zapytany o zeznania świadka Krzysztofa Śledziewskiego, byłego urzędnika stołecznego ratusza, który jako pierwszy był przesłuchiwany w poniedziałek przez komisję weryfikacyjną.
Śledziewski stwierdził przed komisją, że spotkał się z co najmniej jedną sytuacją, w której prezydent Warszawy życzyła sobie zmiany decyzji Biura Gospodarki Nieruchomościami. Jak mówił, chodzi o nieruchomość u zbiegu alei Solidarności i ulicy Towarowej w Warszawie, w przypadku których Gronkiewicz-Waltz miała wyrazić niezadowolenie, że Biuro wydało decyzję odmowną. Dopytywany w późniejszej części posiedzenia, czy potwierdza, iż prezydent ingerowała w treść jednej z decyzji zwrotowych, odpowiedział, że tak.
"Komisja jest po to, by 'grillować' Gronkiewicz-Waltz"
- Pan Śledziewski został wyrzucony z pracy właśnie za reprywatyzację przez Hannę Gronkiewicz-Waltz - skomentował te zeznania Sławomir Neumann. - Został wyrzucony z pracy za błędy urzędnicze przy reprywatyzacji po wewnętrznej kontroli urzędu miasta przez Hannę Gronkiewicz-Waltz - dodawał.
Pytany, czy zatem jego zdaniem te zeznania pomogą Hannę Gronkiewicz-Waltz, odparł: - Nie mówię, że pomogą, bo cała ta sprawa i ta komisja jest po to, żeby Hannę Gronkiewicz-Waltz "grillować" przez najbliższe miesiące, udowadniając, że jest odpowiedzialna.
- Pani Hanna Gronkiewicz-Waltz zaprzeczyła wczoraj tym rewelacjom, że kiedykolwiek jakikolwiek wpływ na jakąkolwiek decyzję miała - zaznaczył.
"W księgach wieczystych cały czas właścicielem jest miasto"
Jak podkreślił Neumann, działka przy ulicy Twardej, o której mowa, cały czas jest miejska i nie została zreprywatyzowana. - W księgach wieczystych cały czas właścicielem jest miasto, więc te wszystkie opowieści, jeżeli postawimy obok faktów, to one mają dużo z konfabulacji - ocenił przewodniczący sejmowego klubu Platformy Obywatelskiej.
Przyznał jednocześnie, że nieprawidłowości były. - I nikt tego nie kryje, sama Hanna Gronkiewicz-Waltz, sam ratusz kilkadziesiąt postępowań skierował do prokuratury, do służb w tych obszarach. Tutaj nikt przecież nie próbuje powiedzieć, że tak nie jest - skomentował.
"Wie, jak tym miastem zarządzać"
Według przewodniczącego klubu PO Hanna Gronkiewicz-Waltz jest dobrym prezydentem Warszawy. - Wie, jak tym miastem zarządzać, bo to miasto zmieniało się przez ostatnie 10 lat bardzo mocno - ocenił. - Powiedziała też, że to jest jej ostatnia kadencja, rozliczy się z warszawiakami - dodawał.
Neumann został zapytany, czy ta komisja może zaszkodzić potencjalnym następcom Hanny Gronkiewicz-Waltz, kandydatom Platformy Andrzejowi Halickiemu bądź Rafałowi Trzaskowskiego. - Nie sądzę, żeby Andrzej Halicki albo Rafał Trzaskowski mieli coś wspólnego z reprywatyzacją i stawali przed policją - odpowiedział gość programu "Jeden na jeden".
Autor: kb//now/jb / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24