Grzegorz Schetyna, były wiceszef PO skrytykował w "Jeden na jeden" umieszczenie Michała Kamińskiego na pierwszym miejscu listy PO w Lubelskiem. Przypomniał, że podobne rozwiązanie w przypadku Mariana Krzaklewskiego zakończyło się wyborczą porażką.
Schetyna, odnosząc się do nadchodzących wyborów do PE stwierdził, że dużo będzie w nich zależeć od frekwencji, która - w jego opinii - może sprawić, że wyniki będą się różnić od sondaży i Platformie będzie bardzo trudno przegrać wybory.
Pytany, czy PO zrobiła błąd typując na "jedynki" byłego ministra finansów Jacka Rostowskiego (startuje na Kujawach i Pomorzu) i byłego polityka PiS Mariusza Kamińskiego (startuje w Lubelskiem), odpowiedział: Co innego Kamiński, co innego Rostowski.
Przyznał jednocześnie, że nie uczyniłby "jedynką" na liście PO Kamińskiego. - Pamiętam przypadek Mariana Krzaklewskiego, któremu zaproponowaliśmy "jedynkę" na Podkarpaciu. Skończyło się to bardzo słabym wynikiem i wyborczą porażką - powiedział polityk PO.
Schetyna: Dolnośląska PO potrzebuje nowego lidera
Schetyna stwierdził też, że "sytuacja Platformy na Dolnym Śląsku wymaga przebudowy i nowego początku". Dlatego potrzebne są w jego opinii zmiany na stanowisku szefa tamtejszych struktur.
- Jacek Protasiewicz powinien złapać dystans do polityki i powinien się od niej na razie odsunąć - powiedział Schetyna o obecnym szefie PO na Dolnym Śląsku.
Dodał, że Protasiewicz powinien także wyjaśnić tzw. kwestie frankfurckie i ustąpić po wyborach po 25 maja.
Pod koniec lutego niemiecki dziennik "Bild" podał, że będący pod wpływem alkoholu europoseł wywołał skandal na lotnisku, kłócąc się z celnikami i krzycząc "Heil Hitler". Protasiewicz tłumaczył, że "zagotował się", gdy niemiecki celnik powiedział do niego "raus".
Frankfurcka policja złożyła zawiadomienie do prokuratury o znieważeniu przez Protasiewicza funkcjonariuszy służb celnych. Rzecznik frankfurckiej policji Andre Sturmeit mówił, że polski polityk zachowywał się na lotnisku "nieodpowiednio". Rzecznik powiedział, że sprawa zostanie prawdopodobnie umorzona ze względu na stanowisko zajmowane przez Protasiewicza.
"Francuski optymizm powinien być mniejszy"
Schetyna wyraził ponadto opinię, że udział prezydenta Putina 6 czerwca w uroczystościach lądowania aliantów w Normandii jest "trochę obok" problemów na wschodzie Europy.
Dodał, że poza tym, zaproszenie dla Putina wystosowano dużo wcześniej. I zgodnie z decyzją prezydenta Francji nie wycofano go. - Sytuacja jest dynamiczna i nie można akceptować tego, co dzieje się na Ukrainie ze strony Rosji, ale rozumiem też dylematy Francuzów - powiedział Schetyna.
Zaznaczył jednocześnie, że francuski entuzjazm dotyczący zaproszenia Putina mógłby być mniejszy.
- Odmówienie zaproszenia prezydentowi Putinowi byłoby spektakularne i symboliczne. Byłoby sygnałem, a jeśli moglibyśmy zobaczyć go ze strony Francji, to byłoby lepiej dla wolnego świata - mówił polityk PO.
Schetyna podkreślił, że za kilka miesięcy Polska będzie w takiej samej sytuacji, jak Francja. W styczniu przyszłego roku - jak przypomniał - obchodzona będzie 70. rocznica wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz, na którą zaproszeni mają być prezydenci USA, Rosji, Izraela, Niemiec i Polski.
Prezydent Francji Francois Hollande powiedział w marcu, że podtrzymuje zaproszenie dla Putina na obchody w Normandii.
W tym samym czasie jednak państwa zachodnie anulowały szczyt G8 (siedmiu najbardziej uprzemysłowionych państw świata i Rosji), który miał się odbyć 4 i 5 czerwca w Soczi, karząc w ten sposób Moskwę za aneksję ukraińskiego Krymu.
Autor: MAC/i/zp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24