- Proszę o pomoc, proszę wyważyć drzwi, jesteśmy otumanieni, czegoś się napaliliśmy - takie telefoniczne wezwanie odebrał w poniedziałek dyżurny policji w Choszcznie. Po pomoc dzwoniła 24-letnia kobieta, która wraz z konkubentem opiekowała się dwójką swoich dzieci.
Na wskazany adres natychmiast pojechali policjanci i pogotowie ratunkowe. Na szczęście okazało się, że nie trzeba było wyważać drzwi. W mieszkaniu funkcjonariusze zastali zgłaszającą kobietę, jej dwoje dzieci w wieku 2 i 3 lat oraz konkubenta.
- Z mężczyzną nie było żadnego logicznego kontaktu, tak naprawdę nie odpowiadał logicznie na zadawane przez policjantów pytania. Jedyne, co powiedział, to: "rozwaliło mi mózg" - mówi asp. sztab. Anna Gembala z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.
Kobieta była bardziej przytomna i powiedziała, że nieznajomy mężczyzna prawdopodobnie dał im dopalacze. Po wypaleniu bliżej nieokreślonego suszu roślinnego ona i jej konkubent poczuli się źle.
Jakie konsekwencje?
Oboje zostali przewiezieni do szpitala na obserwację. Dzieci przekazano pod opiekę babci. Sprawą nieodpowiedzialnych rodziców zajmie się sąd rodzinny.
- Mogą być to konsekwencje związane z narażeniem na bezpośrednią utratę życia i zdrowia osób małoletnich, bo te osoby miały obowiązek opiekować się tymi dziećmi - mówi Gembala.
Za to przestępstwo grozi im do 2 lat pozbawienia wolności.
Autor: as/i / Źródło: TVN 24 Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: Shuttrstock