Polski rząd "zapozna się z treścią uzupełniającego Zalecenia Komisji Europejskiej" - poinformowano w komunikacie MSZ.
"Rząd RP zapozna się z treścią uzupełniającego Zalecenia Komisji Europejskiej przekazanego 21 grudnia br. i przekaże we wskazanym terminie odpowiedź. Podtrzymujemy deklarację pełnej gotowości do obiektywnego i merytorycznego dialogu z Komisją Europejską w każdej sprawie" - czytamy w rządowym komunikacie.
Poza tym rząd poinformował, że "prace legislacyjne dotyczące funkcjonowania Trybunału Konstytucyjnego, które w ostatnich miesiącach miały miejsce w polskim Parlamencie, miały na celu przywrócenie stabilnych podstaw funkcjonowania tej instytucji". Dodano, że zaproponowane zmiany są "zgodne z europejskimi normami dotyczącymi funkcjonowania sądownictwa konstytucyjnego". "W związku z powołaniem przez Prezydenta RP nowego prezesa Trybunału Konstytucyjnego 21 grudnia br. uznajemy, że polityczny spór dotyczący Trybunału został zakończony. Mamy nadzieję, że od tej pory wszystkie działania Trybunału Konstytucyjnego będą zgodne z obowiązującym prawem. W obliczu tych nowych faktów, tym bardziej za niezasadne uznajemy podtrzymanie przez Komisję Europejską stwierdzenia o systemowym zagrożeniu praworządności w Polsce" - zaznacza rząd w komunikacie.
Nowe zalecenia
- Komisja Europejska prześle do Polski dodatkowe rekomendacje w sprawie rządów prawa - oznajmił w środę wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans. Polski rząd będzie miał dwa miesiące na ustosunkowanie się do nich. Wcześniej KE już wydała jedne rekomendacje, które zostały w praktyce zignorowane przez Warszawę.
Dopiero po otrzymaniu odpowiedzi od rządu PiS na nowe rekomendacje Bruksela będzie się "zastanawiać" nad dalszymi krokami. - Uważam, że są jeszcze możliwości znalezienia rozwiązania. Nie powiem jednak, żeby moje dotychczasowe doświadczenia pozwalały na optymizm - stwierdził Timmermans.
Zalecenia KE zawierają łącznie siedem pozycji. Trzy nowe: - zapewnić, aby TK mógł w trybie pilnym skutecznie dokonać oceny konstytucyjności nowej ustawy regulującej działanie Trybunału, uchwalonej przez PiS a ocena została bezzwłocznie opublikowana i wdrożona,
- zapewnić, aby nie doszło do mianowania nowego przewodniczącego TK, tak długo, jak nie zostanie oceniona konstytucyjność nowych przepisów oraz nie zostaną dopuszczeni do orzekania trzej sędziowie, których wybrano zgodnie z prawem w październiku 2015 roku,
- zapewnić, aby tak długo jak nie będzie nowego przewodniczącego TK, jego obowiązki wypełniał wiceprzewodniczący, a nie p.o. przewodniczącego lub osoba wybrana na przewodniczącego 21 grudnia 2016 roku.
Oraz powtórzone cztery poprzednie, które rząd PiS już odrzucił:
- wykonanie wyroków TK ws. wyboru sędziów i konstytucyjności tzw. ustawy naprawczej,
- ogłoszenie i pełne wykonanie wyroków Trybunału Konstytucyjnego z dnia 9 marca 2016 r. i jego późniejszych wyroków oraz zagwarantowanie automatycznego ogłaszania przyszłych wyroków niezależnie od decyzji władzy wykonawczej lub ustawodawczej,
- zagwarantowanie zgodności wszelkich nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym z wyrokami Trybunału Konstytucyjnego, w tym z wyrokami z dnia 3 i 9 grudnia 2015 r. i 9 marca 2016 r. oraz pełnego uwzględnienia w tych nowelizacjach opinii Komisji Weneckiej.
- Komisja zwraca się również do polskich władz, żeby zapewniły, iż sprawdzą zgodność z konstytucją nowej ustawy o TK przed wejściem jej w życie.
Procedura trwa już rok
W styczniu Komisja Europejska wszczęła wobec Polski procedurę w sprawie praworządności w związku z kryzysem wokół Trybunału Konstytucyjnego. W czerwcu wydała opinię krytyczną wobec polskich władz, a pod koniec lipca opublikowała rekomendacje, zalecając rządowi PiS m.in. opublikowanie wszystkich wyroków TK i zastosowanie się do nich. Polski rząd odpowiedział 27 października na te zalecenia, oświadczając, że są one niezasadne i nie widzi prawnych możliwości ich wdrożenia.
Rekomendacje KE były drugim etapem procedury praworządności. Teraz Komisja mogłaby przejść do trzeciego etapu procedury, czyli uruchomienia artykułu 7. unijnego traktatu i skierowania wniosku do Rady UE o stwierdzenie zagrożenia dla praworządności w Polsce. Wniosek taki może zgłosić także Parlament Europejski. Jak wynika ze słów Timmermansa, na razie nie zdecydowano się na taki krok.
Artykuł 7., nazywany przez unijnych urzędników "opcją nuklearną", umożliwia w ostateczności nałożenie sankcji na kraj członkowski, w tym zawieszenie prawa głosu tego kraju. Wymaga to jednak jednomyślnego uznania przez przywódców państw unijnych (bez kraju, którego dotyczy problem), że zasady rządów prawa są naruszane. Premier Węgier, Wiktor Orban, zapowiadał jednak, że nie poprze takiego wniosku, więc perspektywa nałożenia kar na Polskę jest na razie mało realna.
Autor: mart\mtom / Źródło: PAP, TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: (CC BY 2.0)/wikimedia.org