Zarówno Bronisława Komorowskiego jak i Andrzeja Dudę spotkał afront ze strony prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki. Polska powinna zweryfikować swoje stanowisko w stosunku do władz Ukrainy. Nie powinna być heroldem władz ukraińskich za wszelką cenę - mówił w "Faktach po Faktach" Leszek Miller, szef Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Leszek Miller skomentował słowa Andrzeja Dudy, który zapowiedział, że w czasie wizyty w Berlinie będzie chciał poruszyć temat zmiany formatu rozmów ws. Ukrainy.
Jak powiedział Miller, to, że prezydent Duda "chciałby, aby Polska była reprezentowana w miejscach, w których podejmuje się zasadnicze decyzje, to dobrze". - Natomiast to, że nas tam nie ma, to nie jest wynik działalności prezydenta Dudy. To się stało za czasów prezydentury Komorowskiego i premierostwa pana Donalda Tuska. To wtedy Polska została wyproszona z miejsc, w których się podejmuje decyzje - powiedział szef SLD.
Jak podkreślił, zamiast pracować nad modelem rozjemcy, Polska stała się stroną w tym konflikcie. - Jak się jest stroną, to nie jest się mediatorem - wskazał Miller. Jego zdaniem "popełniono rażący błąd, za który dzisiaj wszyscy będą płacić".
Miller o afrontach
Jak powiedział, zarówno Bronisława Komorowskiego, jak i Andrzeja Dudę spotkał afront ze strony prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki.
- Raz, kiedy prezydent Komorowski wygłosił przemówienie w parlamencie ukraińskim. Zaraz potem ten parlament przyjął pakiet ustaw gloryfikujących Ukraińską Powstańczą Armię (...) odpowiedzialną za przerażającą rzeź Polaków na Wołyniu. To był policzek dla prezydenta Komorowskiego - powiedział Miller.
Dodał, że teraz policzek został wymierzony nowemu prezydentowi w Berlinie, kiedy Poroszenko podkreślał, że nie widzi potrzeby zmiany formatu rozmów.
Jak powiedział Miller, Polska powinna zweryfikować swoje stanowisko w stosunku do władz Ukrainy. - Nie powinna być heroldem władz ukraińskich za wszelką cenę. Co najmniej powinno się zażądać od władz ukraińskich jasnego stanowiska. Czy oni popierają mit założycielski oparty na zbrodniach UPA i działalności antypolskiej, czy nie - powiedział. Dodał, że to się należy polskim ofiarom i polskiemu społeczeństwu.
"Najskuteczniejsza dyplomacja w zaciszu gabinetów"
Miller ocenił, że wypowiedź prezydenta Dudy, to co najmniej niezręczność. - Jeżeli prezydent występuje z jakąś inicjatywą, to powinna ona być wcześniej przedmiotem uzgodnień i konsultacji z rządem - powiedział.
Podkreślił, że jeżeli Grzegorz Schetyna dowiedział się o inicjatywach Andrzeja Dudu z mediów, to "nie wygląda to dobrze i poważnie".
- To jest coś z czym trzeba natychmiast skończyć, bo to jest infantylizacja polskiej polityki zagranicznej - dodał Miller.
Jak powiedział, prezydent Duda otrzymał pierwszą lekcję. - Inaczej świat wygląda z mównicy wiecowej, a inaczej z okien rządowych czy prezydenckich gabinetów - stwierdził.
Jego zdaniem, pozostaje pytanie jakie wnioski wyciągnie Andrzej Duda.
- Najskuteczniejsza jest polityka, czy dyplomacja w zaciszu gabinetów i dobrze przygotowana. Nie robi się tak, że najpierw coś się ogłasza publicznie, a potem dostaje się prztyczek, albo klapsa. Najpierw kanałami dyplomatycznymi coś się omawia, dochodzi się do porozumienia z potencjalnym partnerem, a potem się to publicznie ogłasza - tłumaczył Miller. Podkreślił, że prezydent Duda "postąpił odwrotnie, trochę nawiązując do tradycji swojego poprzednika, na którego często się powołuje, czyli Lecha Kaczyńskiego".
Szef MSZ: wypowiedź "nieszczęśliwa" i "niezręczna"
W niedzielę wieczorem podczas rozmowy z dziennikarzami Andrzej Duda zapowiedział, że w czasie swojej piątkowej wizyty w Berlinie będzie chciał poruszyć temat zmiany formatu rozmów ws. Ukrainy. Obecnie - w ramach tzw. formatu normandzkiego - biorą w nich udział Ukraina, Rosja, Niemcy i Francja. Zdaniem Dudy do negocjacji mogłyby dołączyć np. Stany Zjednoczone czy sąsiedzi Ukrainy.
W poniedziałek prezydent Ukrainy Petro Poroszenko podkreślał, że nie widzi potrzeby zmiany formatu rozmów. Po tym, we wtorek szef MSZ Grzegorz Schetyna ocenił wypowiedź prezydenta Dudy jako "nieszczęśliwą i niezręczną". Jak podkreślił, w tego typu komentarzach należy być niezwykle precyzyjnym.
Z kolei kilka godzin później wiceszef administracji prezydenta Ukrainy ds. zagranicznych Kostiantyn Jelisiejew oświadczył, że ukraińska i polska strona omówią we wrześniu możliwość przyłączenia Warszawy do rozmów o uregulowaniu sytuacji w obwodach donieckim i ługańskim na wschodzie Ukrainy.
Autor: js//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24