Prokuratura chce zmienić główny zarzut postawiony Brunonowi K. i nie wyklucza kolejnych za nowe przestępstwa – ujawnia Artur Wrona, szef Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie w rozmowie z Maciejem Dudą, dziennikarzem śledczym tvn24.pl.
Czy śledztwo przeciwko Brunonowi K. stanęło w miejscu?
Nie - materiał dowodowy jest zbierany i weryfikowany na bieżąco. Aktualnie rozważamy także zmianę zarzutu jaki usłyszał Brunon K. Chodzi tu o uznanie działania Brunona K. jako przestępstwa o charakterze terrorystycznym. Ma to znaczenie dla wymiaru kary, jaki może orzec sąd. Dzięki tej zmianie, zgodnie z art. 65 par. 1 kodeksu karnego, podejrzany mógłby zostać skazany na karę do
7,5 lat pozbawienia wolności, a nie jak do tej pory – 5 lat. Obecnie Brunon K. jest podejrzany o przygotowanie do zamachu na konstytucyjne organy RP, a dodatkowo zachowanie to uznalibyśmy za przestępstwo o charakterze terrorystycznym.
Kiedy to może nastąpić?
Nie chcę spekulować czy będzie to dzień, tydzień czy miesiąc. Niezwłocznie po zgromadzeniu materiału dowodowego umożliwiającego uzupełnienie zarzutów podejrzanemu taka czynność zostanie wykonana. Podkreślam, na obecnym etapie śledztwa ta kwestia nie jest ostatecznie przesądzona.
Jakie jeszcze inne dodatkowe zarzuty może usłyszeć podejrzany?
Planujemy uzupełnić zarzuty w zakresie nielegalnego posiadania broni, w sytuacji gdy skompletowany zostanie odpowiedni materiał dowodowy. Mam tu na myśli opinię biegłych z zakresu balistyki, na którą obecnie czekamy.
Do czego przyznał się Brunon K.?
W swoich wyjaśnieniach Brunon K. częściowo przyznał się do zarzutu – potwierdził swoje zainteresowanie pirotechniką, prowadzenie szkoleń z tego zakresu oraz dokonywanie próbnych wybuchów. Jego wyjaśnienia w części potwierdzają fakt przygotowań do zamachu, jakkolwiek nie poczuwa się do winy.
To, że ktoś przeprowadza próbne wybuchy, nie oznacza chyba, że przygotowuje zamach?
Podkreślam, że w części podejrzany przyznał się do czynu, dysponujemy innymi dowodami, w tym o charakterze niejawnym, które potwierdzają zamiar sprawy.
Czy udało się odnaleźć wszystkie kryjówki, w których Brunon K. schował materiały wybuchowe i broń?
W trakcie postępowania przeprowadzono kilkanaście przeszukań i obecnie nie można wykluczyć
kolejnych, zwłaszcza że podejrzany współpracuje z nami w sposób ograniczony.
Czy prawdziwe są doniesienia „Gazety Wyborczej”, według których Brunon K. planował zamach na dziennikarkę Monikę Olejnik i prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz – Waltz?
Nie mogę się do tego odnieść.
Dlaczego?
Takiego rodzaju informacje mają charakter niejawny. Dlatego nie mogę tej informacji potwierdzić ani jej zaprzeczyć.
W programie „Kropka nad i” wspomniał Pan, że Brunon K. sam nie mówił o swoich poglądach politycznych. Skąd zatem wiecie jakie przekonania polityczne miał podejrzany i z jakich pobudek działał?
Z różnych źródeł. Także z zeznań świadków i z innych ustaleń procesowych, które potwierdziły wcześniejsze wyniki czynności operacyjnych. Już w trakcie czynności operacyjnych okazało się, że
Brunon K. negatywnie oceniał sytuację społeczno – gospodarczą. Podkreślam, że nie był on związany z żadną organizacją polityczną, dystansował się nie tylko od rządzących, ale także od opozycyjnych partii politycznych.
Na konferencji prasowej w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zaapelował Pan do premiera Donalda Tuska o nieprzeprowadzanie zmian w kompetencjach ABW. Po co?
To nie był apel do premiera Donalda Tuska. Nie można prokuratorowi odebrać prawa do wypowiadania się w sprawach, o których - z racji ustawowych kompetencji - ma dużą wiedzę, także praktyczną.
Ale to zrodziło pytania, czy śledztwo w sprawie planowanego zamachu na premiera i prezydenta nie została ukartowane, by wpłynąć na polityków, którzy zamierzają zreformować Agencję
Impulsem mojej wypowiedzi było uznanie dla pracy ABW w tej konkretnej sprawie, która doprowadziła do udaremnienia zamachu na konstytucyjne organy RP. W aktualnych uregulowaniach dotyczących wykorzystania materiałów operacyjnych bardzo istotna jest współpraca między prokuraturą, a konkretną służbą przy przekształcaniu materiałów operacyjnych na procesowe, zwłaszcza tam gdzie zdarzenia zmierzające do popełnienia przestępstwa mają charakter
dynamiczny. W tych wypadkach zwłaszcza, gdy wyniki czynności operacyjnych mają być wykorzystane w procesie, ten styk jest bardzo ważny. Gdyby tylko policja miała takie uprawnienia, to każdorazowo musiałaby się najpierw zaznajomić szczegółowo z materiałami zgromadzonymi przez ABW czy inną służbę pozbawioną możliwości prowadzenia postępowań przygotowawczych, a to niewątpliwie wpłynęłoby na przedłużanie się prowadzonych śledztw.
Swoimi słowami sprowokował Pan falę krytyki. O reformie ABW mówi się od dawna. Dlaczego nie powiedział Pan tego wcześniej?
Wspomniałem wcześniej, że impulsem było uznanie dla pracy funkcjonariuszy Agencji, przy sprawie Brunona K. Kiedy miałem powiedzieć o kwestii reformy ABW jak nie na tej konferencji? Oczywiście mogłem nic nie mówić i tak bym zrobił, gdybym przewidział, iż ta wypowiedź będzie odebrana jako ingerencja w politykę. Zapewniam, że nie miałem i nie mam zamiaru mieszać się do polityki. Na ten problem patrzę tylko i wyłącznie przez pryzmat skuteczności w zwalczaniu przestępczości, najgroźniejszej przestępczości.
Jednak pańska wypowiedź zrodziła kolejną wątpliwość: Konferencja odbyła się zanim premier przyjął sprawozdanie prokuratora generalnego. Czy zatem ogłoszenie sukcesu jakim było zatrzymanie i ogłoszenie zarzutów Brunonowi K. nie miało na celu przekonania Donalda Tuska do zatwierdzenia sprawozdania?
Termin konferencji podyktowany był wolą poinformowania o sprawie opinii publicznej zanim – np. na skutek przecieku - nieoficjalnie będzie ona komentowana w mediach. Coraz więcej ludzi z racji wykonywanych obowiązków miało wiedzę o sprawie, co niewątpliwie zwiększało ryzyko pojawienia się materiałów medialnych o sprawie. Chcieliśmy rzetelnie poinformować o sprawie kontrolując jednocześnie zakres danych, które mogą być ujawnione bez szkody dla śledztwa. Z całą mocą podkreślam, że termin konferencji podyktowany był względami procesowymi, a nie żadnymi i innymi.
ABW od początku prowadziła obserwacje Brunona K. Jednocześnie okazało się, że cztery osoby, które miały współpracować z podejrzanym zostały przesłuchane w charakterze świadków, pozostają na wolności. Wśród tych czterech osób mają być funkcjonariusze Agencji. To rodzi pytania: może inspirowali i namawiali Brunona K. do zaplanowania zamachu?
Nie mogę prowadzić dywagacji na temat, czy i w jakiej roli w związku z zamachem kontaktowali się z podejrzanym funkcjonariusze ABW działający pod przykryciem. Nie wolno mi o tym mówić, bo praca operacyjna Agencji ma niejawny charakter. Mogę za to stwierdzić, że nie mieliśmy wątpliwości, co do rzetelności pracy ABW i czynności operacyjnych wobec Brunona K. Przed rozpoczęciem postępowania, prokuratura skontrolowała od strony formalnej legalność i prawidłowość działań ABW. Fakt wszczęcia śledztwa świadczy o tym, że nie stwierdzono uchybień, które uniemożliwiłyby procesowe wykorzystanie materiałów.
To nie rozwiewa wszystkich wątpliwości...
Nie ma żadnych wątpliwości, że prokuratura i ABW działały zgodnie z prawem. Proszę zwrócić uwagę, że posłowie z sejmowej komisji do spraw służb specjalnych podzieli stanowisko ABW co do realności zagrożenia zamachem. Sąd wobec Brunona K. zastosował areszt tymczasowy, czyli najsurowszy środek zapobiegawczy. Sąd poznał materiały śledztwa, w tym także dotyczące czynności operacyjnych ABW.
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl), dziennikarz śledczy tvn24.pl//mat / Źródło: tvn24.pl